Zadanie polegało tym razem na
poddaniu się zabiegowi wyleczenia ciała z wszelkich dolegliwości
fizyczno-psychicznych ( w tym również ze stresu i zmęczenia wywołanego zbyt
wysokim tempem i dynamiką życia w krajach Europy) za pomoca naturalnych promieni
słonecznych i promieniowania kosmicznego w światyni słońca.
Moje wrażenia:
Już na mojej leśnej drodze widzę
grupkę hinduskich dzieci. Sporo ślicznych twarzyczek. Szczególnie fascynują ich
duże brązowe oczy i smukłe twarze. Na brzegu morza spotykam moich opiekunów –
także hindusów. Dopływamy do wyspy, idziemy do świątyni lub na słoneczny
szczyt. Widzę bardzo wyraźnie drogę prowadzącą do tej świątyni – są to
kilkudziesięcio metrowe kamienne schody. Na polecenie moich opiekunów kładę się
na kamiennym cokole, po czym następuje leczenie. Czuję, jak przez moje ciało
przebiega pole magnetyczne, jak w tomografie komputerowym lub podczas rezonansu
magnetycznego. Czuję się, jakbym została zeskenowana. Częściowo doznaję
napromieniowania silnym strumieniem promieni skierowanych na moje ciało. Po
przebytym zabiegu spędzam na tym cokole jeszcze kilkanaście minut w ciszy i
przyjemnych dźwiękach cichej muzyki. Następnie wracam z opiekunami spowrotem,
dopływamy łodzią do brzegu. Następuje serdeczne pożegnanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz