czwartek, 22 grudnia 2011

Medytacja Ciszy





Cisza

Co znajdziesz w ciszy
co wtedy usłyszysz
na pewno Stwórcę Nieskończonego
jesteś w rozgłośni tego Jedynego
to portal do nieskończoności
gdzie dowiesz sie o sobie wielu wiadomości
gdy znudzi ci się zgiełk tego świata
i chcesz sie dowiedzieć o co dalej lata
co leży poza jego granicami
gdy to odkryjesz nikt cię już tutaj nie omami
to modlitwa medytacja
w zgiełku tego życia stacja
z huczącego wodospadu do ogarniającej ciszy przejście
do zaczarowanej groty bezczasu wejście
gdy jesteś w absolutnej ciszy
twoja jaźń wszystko usłyszy
będąc w odmiennym stanie świadomości
jesteś nieskończonością przenikasz do nieskończoności.

(Teresa Chacia)


Kochani. W okresach wszelkiego typu przeciażeń, związanych z nadmierną aktywnoscią, proponuje wam medytację ciszy, ktora polega na całkowitym wyłączeniu wszystkich zmysłów i totalne poddanie sie chwili. Medytację tą wykonujemy z zamknietymi oczyma, wczuwając się wyłącznie w rytmiczny oddech. po jakimś czasie pojawi sie uczucie "zapadnięcia" w głąb siebie. Starajcie się wytrwac w tym stanie jak najdłużej. Jest to klasyczna medytacja mnichow Zen i wszystkich wtajemniczonych mistrzów medytacji. 


"Cisza jesz najwyższym stopniem medytacyjnego wtajemniczenia" Paramahansa Yohananda







W okresie poświątecznym zapraszam na medytację relaksacyjną z zaproponowaną przeze mnie muzyką. Zyczę wam przyjemnego wyciszenia.  





Zyczę wam kochani radosnych Swiat wśród najbliższych oraz  miłego relaksu. 






niedziela, 18 grudnia 2011

Zwierzęta Mocy - Część 2


Poczucie Siły i Mocy

Każdemu z nas przypisane jest określone Zwierzę Mocy, które towarzyszy nam przez całe życie, rozwijając naszą intuicję, rozwijając nasze talenty lub chroniąc nas przed niebezpieczeństwami.

Podczas ostatniej medytacji poznaliśmy za pomoca pracy z nasza podświadomością swoje zwierzę mocy. Jeżeli tak się nie stało, oznacza to, że organizm ciągle jeszcze nie jest dostatecznie zrelaksowany. Zachęcam zatem do wykonywania medytacji relaksacyjnych, zawatrych na tym blogu, bądź innych. Doskonała jest również muzyka relaksacyjna, która pozwoli na odblokowanie podświadomości. Pamiętaj, że twoje Zwierzę Mocy może przyjść do ciebie także podczas snu.
Identyfikacja ze Zwierzętami Mocy pozwala na aktywizowanie pewności siebie, zdecydowania, umiejetności podejmowania szybkich decyzji, czyli cech niezbędnych w życiu zawodowym. Także w codziennym życiu, a szczególnie w okresie szybkiego wzrostu uduchawiania się, Zwierzę Mocy przywoła instynktownie pewność siebie w zderzeniu z życiowymi problemami, uaktywni poczucie mocy i energii a takze wewnętrznego spokoju. 

Medytacja Mocy

Przygotuj się do dzisiejszej medytacji w szczególny sposób. Wyobraź sobie swoje ukochane miejsce marzeń, gdzie się najchętniej zapuszczasz, uciekając od rzeczywistości. Każdy z nas ma takie miejsce. Plaża nad morzem, skarpa nad jeziorem lub rzeką, szczyty gór, piekna kwiecista łąka  lub jaskinia... Jak się tam znajdziesz, przywołaj do siebie własne Zwierzę Mocy lub inne zwierzę, które chciałbyś mieć w tym momencie przy sobie. Dzisiaj myślami wyobraźni staniesz się tym zwierzęciem i spedzisz w jego środowisku najbliższe kilka minut, albo dłużej, jeśli zechcesz. Poproś swoje zwierzę o to i poddaj sie calkowicie swojej podświadomości i wrażeniom, jakie ci to spotkanie dostarczy. Poczujesz ogromną siłę i moc, jaka emanuje z ciebie, podczas gdy jesteś zwierzęciem. Poczujesz także niezwykłą wesołość i cudowną energię miłości, jaką ci  otaczające cię zwierzęta przekaża. Baw się dobrze podczas tego seansu. Pamiętaj, że masz przy sobie swojego duchowego opiekuna, który nad tobą czuwa. Podziękuj mu oraz swojemu zwierzęciu na zakończenie medytacji.

Siła i Moc, jaką ci dzisiaj zwierzęta przekazały, bedzie ci przez jakiś czas towarzyszyć. Korzystaj z niej jak najczęściej, zwierzęta dadzą ci ją zawsze, jeśli się o to do nich zwrócisz.





piątek, 16 grudnia 2011

Podróże świadomości - Tęcza



Bardzo wieloznaczny seans. Jestem sową, posłaną do Bogów po mądrość. Ten seans był bardzo odmienny od innych. Po raz pierwszy nie byłam w nim sama, lecz z moimi wspóluczestnikami seminarium. W jaskini ujrzałam najpierw moich opiekunów. Tym razem byli to Jezus i Maryja. Zaraz potem ukazała mi się scena z ostatniej wieczerzy. Długi stół, wysokie krzesła. Jezus i Apostołowie zajęci byli dosyć intensywną dyskusją. Ponieważ nie mogłam się skoncentrować na rytuarze przeniesienia świadomości do kuli, podeszłam do Jezusa i podzieliłam się z nim moją rozterką. Natychmiast się mną zajął i pomógł mi się skoncentrować. Uczestniczył w tym procesie i jak już byłam na etapie transformacji świadomości, zamienił mnie w dobrą wróżkę. Poczułam się wspaniale i natychmiast zapragnęłam przyłączyć się do biesiadników. Po podfrunięciu do stołu wieczerzalnego ujrzałam znamienną scenę. Najpierw zobaczyłam skamieniałych Apostolów, przypominających atrapy. Mimo tego obrazu nie przeszła mi moja wielka radość z powodu takiego mojego wcielenia. Z ogromna radością podleciałam do Jezusa i przytuliłam się do niego. Maryję widziałam tylko od czasu do czasu, bardziej sobie jej obecność uświadamiając niż ją realnie widząc.
Ogólnie rzecz biorąc, za każdym razem z dwóch opiekunów, którzy dotychczas mi towarzyszyli, zawsze jeden był bardziej personifikowany i wyraźny. Drugi stał jakby w jego cieniu i był jemu podporządkowany. Tak to odbierałam.
W pewnym momencie zauważylam obecność moich wspóluczestników seminarium, którzy od jakiegoś czasu również siedzieli przy stole wieczerzy. Postacie były niezmiernie wyraźne. Po lewej stronie Jezusa widzialam Chrystiana, który był postacią dominującą w rozmowach, był zresztą bardzo szczęśliwy i rozpromieniony. Obok niego Mara, prześliczna, niemalże anielska. Obok Mary Carsten, jak zwykle spokojny, ale bardzo wyraźnie obserwujący całe towarzystwo. Po prawej stronie Jezusa siedziała Maryja (mogłam to potwierdzić tylko świadomością, nie wizualnie), obok niej Michael, Gabi, Ingeborg oraz Lis. Byłam niezmienie szczęśliwa z faktu, że nareszcie pojawiły się w moim seansie osoby. Dotychczas byłam tylko ja. Radośnie podfrunęłam do każdego i się serdecznie przywitałam. Potem przytulilam się do Gabi serca, bo bardzo chciałam poznać tajemnicę jej talentu malarskiego. Znajdowałam coraz więcej przyjemności w tym towarzystwie. Usiadłam Michaelowi na łysince, czole, nosie i zjeżdzałam z niego jak ze zjeżdzalni na placu zabaw. Bardzo glosno się przy tym śmiałam. Przygladając się Chrystianowi przypomnialam sobie o dręczącym go problemie. Od jakiegoś momentu nie mógł się koncentrować na seansach i nic nie odbierał. Chciałam za wszelką cenę znaleźć przyczynę. Nagle zauważyłam przy nim na stole jakiś żelazny przedmiot. Zaczęłam mu się bardzo uważnie przygladać i nagle spostrzegłam coś w rodzaju kajdanów, metalowe dyby z zębami. Jak ten przedmiot rozpoznałam, pojawiła mi sie natychmiast inna scena. Zobaczyłam Chrystiana w lochu starodawnego zamczyska z jedną nogą przykutą kajdanami i łańcuchem do muru. W tym samym momencie odczułam dźwięki CD rozpoczynające start w kosmos. Nasi goście zaczęli się już przygotowywać do startu. Wiedziałam, że jest to ostatni moment, w którym możemy uwolnić Chrystiana. Zawołałam energicznie całe towarzystwo z prośbą o pomoc w jego uwolnieniu. Wspólnym wysiłkiem wyrwaliśmy ten łańcuch i udalismy się na start. Rzeczywiście, w tym momencie znalazłam sie już sama w próżni. Nie widzialam nic oprócz czerni i niewielkiej ilości gwiazd. Dosyc dlugo znajdowalam sie w tym stanie, wiec poprosilam moich opiekunow o spotkanie z moim przed wieloma laty zmarlym bratem Jarkeim. Pojawil sie, ale nie bylo to tak serdeczne przywitanie, jakiego oczekiwalam. Nie czulam tez jego obecnosci tak, jak powinnam, znajac moje stany emocjonalne zwiazane z jego osoba. Bylam dosyc mocno zaskoczona. I poza tym, Jarek zastapil na jakis czas Maryje, byl przez jakis czas wyraznie jedynym towarzyszem Jezusa. Mialam ogromne pragnienie spotkania moich zmarlych czlonkow rodziny. Tatusia, mamy, dziadkow z obu stron , rodzenstwa rodzicow. Jarek powiedzial mi, ze to wlasciwie nie jest zaprogramowane w moich seansach, ale jesli chce, to moge sie spotkac. Wtedy znalezlismy sie w windzie, w ktorej ponownie spotkalam moich znajomych, winda miala ograniczona przestrzen i czulam wyraznie, ze jest wypelniona po brzegi. Jechalismy do gory. Zatrzymala sie na jakims poziomie, wysiedlismy wtedy znowu w trojke (Jezus, Jarek i ja). Bylo calkiem bialo. Wielka biala sala bez okreslonych przestrzeni, w srodku rozpoznaje moich bliskich, stojacych w grupce, tak jakby zostali wyselekcjonowani specjalnie na to spotkanie. Poznalam wszystkich, ale nie zauwazylam mamy. Zero emocji. Co sie dzieje? Przyblizam sie do nich, witamy sie, ale co sie dzieje? Dlaczego nie placzemy, nie cieszymy sie z tego spotkania? Jak bym byla w innym filmie. Nic nie rozumie. Wydawalo mi sie, ze spotkania ze zmarlymi sa czescia skladowa tych seansow. Mara opowiadala o spotkaniu ze swoja mama, o tym, jak bardzo plakala i jak bardzo bolesne bylo to spotkanie. Co sie dzieje ze mna? Czyzbym byla z kamienia? Nieczula, bez serca? Ale moi najblizsi tez nie okazali wiekszej emocji. To byla projekcja, nie bylo prawdziwego spotkania. Tak sadze. Po tym szoku znalazlam sie juz sama w zupelnie innej scenie. Bylam sowa siedzaca na galezi. Nagle sie od niej oderwalam i polecialam jakims tunelem. Po dosyc dlugim locie znalazlam sie w malowniczej panoramie, z przepiekna tecza. Przelatywalam slalomem pomiedzy poszczegolnymi kolorami teczy, powtorzylam to kilkakrotnie. Nastepnie znalazlam sie chyba w najwyzszych sferach boskich, usiadlam na otwartej dloni chyba naszeg najwyzszego ranga boga, moze jednego z jego dostojnikow. Przynajmniej taka byla atmosfera tej wizji. Siedzialam na dloni i w tym momencie odezwaly sie dzwieki odwrotu. Powrotu do jaskini. Bardzo zalowalam, ze nie moglam spedzic „tam na gorze” wiecej czasu z ta boska postacia. Musialam wracac, oderwalam sie od dloni i wtedy ta boska postac puscila w moim kierunku kule, ktora podnioslam. Pojawily sie tez biale kartki papieru, ktore jakby fruwaly, lagodnie rzucone razem z kula. Powrot do jaskini, powrot do ludzi i na lad. Towarzysza mi Jezus i Maryja. Rozmawiam z jezusem i przypominamy sobie, ze juz raz u mnie byl. Wtedy bylam malym dzieckiem, lezacym w szpitalu z bardzo powaznym poparzeniem. Lezalam pol roku w szpitalu. Mialam dwa i pol roku. Wtedy mnie Jezus odwiedzil i pomogl wyzdrowiec. Tej sceny do dzisiaj nie zapomnialam. Zegnajac sie z moimi toawrzyszami ukleklam i pocalowalam ich w reke. Bylam szczesliwa, ze moglam w ich towarzystwie spedzic tyle czasu.

niedziela, 11 grudnia 2011

Zwierzeta Mocy - Czesc 1

Pierwsze spotkanie

Na drodze samorozwoju konieczne jest poznanie nie tylko wlasnej Nadswiadomosci, zwanej innaczej Wyzsza Jaznia, ale takze swojego Podswiadomego JA. W tym moga nam pomoc  ZWIERZETA MOCY.  Uwazamy, że ludzki umysl, pamiec i swiadomosc calkowicie nas oddzielily od swiata zwierzecego, ale to iluzoryczne przeswiadczenie. Tak naprawde nasze cialo i znaczna czesc psychiki wciaz tkwia w tym swiecie.  Sprobujmy odkryc ta tajemnice.
Wedlug wierzen indian meksykanskich, posiadamy blizniacza dusze, naszego opiekunczego ducha, ktory przyjmuje postac zwierzecia. Warto jest dowiedziec sie, jakie zwierze jest najblizsze naszej naturze, i korzystac z jego mocy i madrosci. Istnieja wierzenia o przyjaznym wewnetrznym jednoczeniu sie ze zwierzetami i korzystaniu z ich pomocy. Od szamanow wiemy, ze w kazdym z nas tkwi totemiczne zwierze: wilk, czy jelen, zolw, waz, zaba, tukan, krokodyl, mysz , krolik, lew, tygrys, czarna pantera, moze kot? Zwierze to dzieli sie z nami energia, obdarza nas swoimi pozytywnymi cechami, pomaga symbiotycznie scalac sie z otoczeniem, leczyc, poznawac tajemnice przyrody. Ich wizualizacja podczas medytacji powoduje lepszy kontakt z cialem, z  podswiadomoscia a takze rozwoj intuicji, jakze waznej w naszym zyciu i w procesie duchowego wzrastania.  Intuicja jest niczym innym, jak  bezposrednim przezyciem rzeczywistosci, z jaka konfrontowani bylismy we wczesniejszych inkarnacjach. Czyli, jest kluczem do naszej prawiedzy. I tym kluczem moga byc przywolane do nas ponownie ZWIERZETA MOCY.

W czasie wizualizacyjnych podrozy po swiecie podswiadomosci, albo podczas marzen sennych, zwierzeta mocy prowadza nas do miejsc, w ktorych dostajemy odpowiedzi na pytania albo rozwiazujemy problemy.  Szamani korzystaja z ich madrosci i mocy od tysiecy lat. My takze mozemy to zrobic za pomoca techniki medytacji wizualizacyjnej, poddajac sie strumieniowi obrazow wyplywajacych swobodnie z naszej przebudzonej podswiadomosci.

Jest to bardzo korzystny proces,  w ktorym nawiazujemy lacznosc ze spuscizna naszej prapamieci. Przed tysiacami lat wszyscy bylismy szamanami. Korzystajmy wiec z mocy naszej wyzwolonej wyobrazni, sluchajac wewnetrznego podszeptu naszego Zwierzecia Mocy!  

Medytacja

Usiadz wygodnie w ulubionej pozycji do medytacji. Wycisz sie, spokojnie oddychaj. Przywitaj swojego duchowego opiekuna, ktory dzisiaj poprowadzi cie na spotkanie z twoim Zwierzeciem Mocy. Oczyma wyobrazni przenosisz sie na piekna duza lake, pelna kolorowych kwiatow i roznorodnych drzew. Jezeli kochasz wode i czujesz milosc do np. delfinow, wyobraz sobie, ze w bezposredniej bliskosci tej pieknej laki jest morze. Wybierz sobie jedno z drzew i usiadz pod nim. Oprzyj sie o niego plecami. Delektoj sie pieknem natuy, w ktorej sie teraz znajdujesz. Spokojnie czekaj na pojawienie sie przy tobie jakiegos zwierzecia. Pojawilo sie ich wiecej? Jednak tylko z jednym nawiazujesz  blizszy kontakt. Wytrwaj spokojnie w tej scenie. Pozwol zwierzeciu zaprzyjaznic sie z toba, dac znak, ze jest twoim Zwierzeciem Mocy.  Jaki to znak? Co czujesz w tym czasie? Jezeli jest to uczucie spokoju, radosci i milosci do zwierzecia, jest ono na pewno twoja blizniacza dusza. Wytrwaj z nim jak najdluzej.  Korzystaj z danej ci mozliwosci kontaktu z nim, procesu przebudzenia podswiadomosci i prapamieci.  Bez wzgledu na to, jakie zwierze ci sie objawilo, nie boj sie, zaufaj swojemu duchowemu opiekunowi, ktory cie teraz  chroni.

Zakoncz medytacje, dziekujac swojemu duchowemu opiekunowi za umozliwienie jej. Podziekuj takze swojemu Zwierzeciu Mocy za ujawnienie sie.  Jezeli mozliwe jest nawiazanie z nim cielesnego kontaktu, przytulcie sie na pozegnanie. Twoje Zwierze Mocy juz cie nie opusci, pozostanie z toba juz na zawsze.





"Czlowiek jest dowodem boskosci zwierzecia"
                                     - Hugo Dionizy Steinhaus - 



piątek, 9 grudnia 2011

Podróże świadomości - Tor druidów



Jestem pastorem i służę kościołowi. Pojawiam się w jaskini i dostrzegam moich opiekunów. Tym razem są to wysocy dostojnicy kościelni. Ubrani w odświętne stroje, długie pozłacane sukmany, na głowie zdobione mitry. Witam ich serdecznie po czym udaję się na brzeg jeziora żeby przystąpić do mojego zadania. Przyciągam oczami światełko, które usadawia mi się na czole na wysokości trzeciego oka. Swiatełko zamienia się w kulę, do której wchodzę swoją świadomością. Jestem w kuli i zaczynam się unosić, dostrzegam, że jaskinia zamienia się w ogromny kosciół. Uniosłam się pod sam szczyt tej kaplicy, przygladałam się pięknym witrażom i malowidłom. W miedzyczasie czesto pojawial mi sie obraz malej podalpejskiej lub alpejskiej miejscowosci, w Szwajcarii, Austrii lub Niemczech. Widzialam domy, czesciowo pokryte sniegiem gory, kosciol. Obrazy mogace pochodzic ze sredniowiecza, ale mogly byc takze wspolczesne. Tuz przed calkowitym opuszczeniem koscielnej jaskini oblecialam lotem ptaka cala kule ziemska. Takze symboliczne obrazy. Bylam w indyjskiej swiatyni, w Tybecie,  Afryce, Brazylii, Watykanie, potem przenioslam sie autentycznie w sredniowiecze. Obraz mial kolory brazowe, szare i czarne. Nie widzialam zadnych innych kolorow. Znalazlam sie w roznych miejscach, ale zawsze byly to iejsca zwiazane z kosciolem. Klasztory, zamczyska, koscioly. W pewnym momencie przyblizylam sie do kamiennego sarkofagu, kamiennego ciala, zblizylam sie na milimetry do twarzy po czym weszlam do srodka tego kamiennego ciala. Wydostalam sie na zewnatrz jako ksiadz w dlugiej brazowej sukmanie, idac do jakiegos domu w miasteczku. Otworzono mi, weszlam do domu i udalam sie prosto do pokoju, w ktorym w lozku lezal bardzo stary umierajacy mezczyzna. Jeszcze zyl. Dalam mu ostatnie namaszczenie, czulam pokore, smutek. Zrozumialam, ze jest to moja misja w tym seansie. Jestem ksiedzem dajacym ostatnie namaszczenie umierajacym lub zmarlym. Potem znalazlam sie na polu dawnej bitwy, na ktorym musialy spoczywac dziesiatki tysiecy poleglych. Szlam rowem szerokosci okolo metra i wysokosci okolo 2 metrow, po lewej i prawej stronie w ziemi zagrzebane byly kosci i czaszki, resztki poleglych, widoczne poprzez te wykopy. Tragiczne miejsce, mialam wrazenie przez moment, ze jestem w Oswiecimiu, Holokaust. Znalazlam sie potem na normalnym cmentarzu i namaszczalam kadzidelkiem groby. Pomyslalam, ze jezeli juz mam do czynienia ze zmarlymi, to chcialabym zobaczyc moich zmarlych czlonkow rodziny. Zagladalam do innych domow, szukalam. W pewnym momencie znalazlam sie przed wielkim zamczyskiem, weszlam na jego dziedziniec, potem do srodka. Ujrzalam wielka sale, po srodku ktorej stal bardzo dlugi stol przy ktorym siedzialy dziesiatki zakonnic. Szacunkowo okolo 60 osob. Podchodzilam do kazdej z nich i przygladalam sie ich twarzom, ale nie rozpoznalam zadnej znajomej mi osoby. Troche bylo mi zal, ze nie spotkalam moich najblizszych. Powoli przyszedl czas powrotu do jaskini. Tam jak i na poczatku, zastalam obraz komnaty koscielnej i wielu ksiedzy oraz moich dwoch opiekunow – dostojnikow. Z jaskini-kosciola wyszlismy jako procesja, prowadzona przez moich dostojnikow. Na poczatku procesji niesiony byl krzyz. Po calkowitym wyjsciu z jaskini wracalam droga do brzegu morza juz tylko z moimi dwoma opiekunami. Czulam i szanowalam ich dostojnosc i range. Nie bylo skrotow, skokow do wody. Spokojny spacer droga do lodzi. Wsiedlismy do bardzo zwyklej lodzi, doplynelismy do ladu. Rozstanie, podziekowanie, blogoslawienstwo od obojga. Nie pamietam, czy i o czym rozmawialismy. Ale zapamietalam uczucie szacunku do nich. I bylam pod silnym wrazeniem tego scenariusza, tak klarownego obrazu, jakbym tam byla naprawde. 

niedziela, 4 grudnia 2011

Medytacja drzewa


Drzewa sprzyjaja wyciszeniu i medytacji. To wlasnie pod drzewem medytowal Budda i tam osiagnal oswiecenie.
Drzewa emanuja zdrowa energie, moc i sile, sa jednoczesnie doskonalymi przekaznikami kosmicznej energii. Otaczajace je silne pole energetyczne wplywa na ludzka dusze i emocje.   
W dzisiejszej medytacji uzyjemy drzewa w celu uziemienia, ktore jest istotnym elementem rozwoju duchowego.  Uziemianie pozwoli nam na zachowanie rownowagi pomiedzy procesem wznoszenia, oderwania od stanu fizycznego, towarzyszacego czesto stanom medytacyjnym, a sprawami codziennego zycia, czyli domem, rodzina i praca. Pozwoli ono rowniez na scalenie sie w naszym ciele witalizujacej energii Ziemi z praniczna energia kosmosu. 

Medytacja:
Usiadz na krzesle z wyprostowanym kregoslupem, ukladajac rece na udach, kolana i stopy sa lekko rozlaczone. Przyjmij wygodna pozycje, rozluznij i wycisz sie. Zamknij oczy i wyobraz sobie, ze stopy zaczynaja wypuszczac do ziemi korzenie, coraz glebsze, coraz silniejsze. Poczuj, jak energia Ziemi wplywa poprzez te korzenie do twojego ciala. Masz wrazenie, ze stajesz sie drzewem. Czujesz, jak razem z nim wzrastasz, stajesz sie silnym konarem z ktorego wypuszczasz galezie, one sie stale rozdwajaja i dalej rosna. Ujrzyj piekne, dorodne lisciaste drzewo, ktorym jestes. Na galeziach kolysza sie liscie na wietrze i tworza piekna, regularna korone. Lekki wiatr gra z twoimi liscmi i delikatnie cie kolysze. Pozwol swojemu cialu odprezyc sie i lekko kolysac na wietrze, oddychaj cicho i regularnie, gleboki wdech i wolny wydech. Wyobraz sobie, jak wdychasz w siebie wiatr. Wraz z nim przyjmujesz w siebie sily nieba a energia praniczna laczy sie w tobie z energia Ziemi w jednosc. Jestes drzewem, jestes dzieckiem Gaji, elementem wszechswiata. Otrzymales od drzewa moc i sile. Jestes zyciodajna energia. Jestes zyciem.
Wytrwaj w tym stanie tak dlugo, jak potrafisz a nastepnie, wracajac do rzeczywistosci, podziekuj swojemu duchowemu opiekunowi za prowadzenie cie w tej medytacji. Podziekuj rowniez drzewu za okazana pomoc.

Uziemienie jest waznym i niezbednym faktorem. Moze byc wykonywane rowniez podczas spacerow, poprzez przytulenie sie do drzewa i nawiazanie z nim mentalnego kontaktu lub poprzez krotkie wyciszenie a nastepnie mentalne zapuszczanie korzeni jak najglebiej do wnetrza Ziemi. Wytrwaj w tym stanie 3-5 minut.   




         "Drzewo jest moca, ktora powoli wznosi sie ku niebu"
                                                 Antoine de Saint-Exupery




piątek, 2 grudnia 2011

Podróże świadomości - W Mikrokosmosie




Tym razem moja kosmiczna wyprawa sprowadzila sie do mikrokosmosu, czyli podrozy w holoskopie mojego organizmu. Tym razem w jaskini czekaja na mnie krol i krolowa. Ubrani sa w niezwykle przepyszne szaty. Witam ich z szacunkiem, po czym przyciagam wzrokiem swiatelko z jeziora, zamieniam sie w kule, pakuje do niej swoja swiadomosc i juz jestem w stanie niewazkosci. Na tafli jeziora zaczely sie pojawiac przewody, sznury, linie, potem juz w calej jaskini. Te linie byly wielokolorowe, przypominaly swiatlo laserowe lub prad. Na samym jeziorze pojawily sie biale lampeczki z dlugim bialym przewodem, zakonczone kuliscie, z duzym okiem w srodku. Wygladaly bardzo zabawnie, totez mnie rozbawily. Podjechalam do jednej, spojrzalam w to oko i spytalam, kim jest. Odpowiedziala mi, ze jesli chce to uslyszec, to prosze – chwycila mnie jak magnesem gdzies w srodku, zamienilam sie w wielka grajaca plyte (LP) a ta lampka w gramofon. Zaczelam wirowac wokol wlasnej osi jak LP, ale nie slyszalam zadnej muzyki. Puscila mnie, bylo mi bardzo wesolo, smiejac sie unioslam sie nad jezioro i patrzylam na to cale zjawisko z gornej perspektywy. Zwiedzajac jaskinie zauwazylam, ze zamienila sie w krolewska komnate. Jej piekno bardzo silnie mnie urzeklo. Ta komnata rozpolowila sie i rozwarla swoje lewe i prawe skrzydlo w gornej kopule, tworzac otwarty amfiteatr. Przez moment wylecialam z niej na zewnatrz, a raczej katapultowalam gdzies w kosmos i wtedy znalazlam sie na naszej galaktyce, na mlecznej drodze. Zwiedzilam ja dokladnie, szukalam usadowienia ukladu slonecznego. Zafascynowaly mnie tez kolory, ktore ujrzalam na naszej galaktyce. Dominowalo duzo fioletu i bieli, widzialam tez wszystkie kolory teczy. Zobaczylam ta galaktyke z lotu ptaka, potem rozgladalam sie, czy pojawia mi sie nastepne. Ale nie, nic wiecej mnie nie zainteresowalo, dlatego zdecydowalam sie wrocic do mojej komnaty. Delektowalam sie pobytem w tej komnacie, bylo mi bardzo przyjemnie odczuwac tez komfort czasu, ktory Michael przeznaczyl w swoim seansie na pobyt w jaskini. Nagle pojawila sie potezna reka, ktora przyblizyla sie do mnie chwycila mnie opuszkami palcow, uniosla do gory i zostawola mnie gdzies w kosmosie. Od tego czasu bylam juz tylko tam, ale nic nie przypominalo poprzedniego seansu. Tym razem widzialam zupelnie inne ksztalty, materie i kolory. Kolory teczy. Najbardziej zafascynowaly mnie te niezliczone ilosci pojawiajacych sie przewodow i kanalow. Widzialam wyraznie prad. Wyladowania i produkcje, jego wysylacze i przesylane energie. Mialy kolor niebieski, bialy, zolty, rozowy lub jasno czerwony i fioletowy. Wpadalam do roznych tuneli, tylko ze teraz te tunele byly inne, mialy inne kolory i materie. Czasem podroz w nich trwala bardzo dlugo, po wylocie z nich nie bylam gdzies w innym kosmosie, lecz nadal czulam to samo srodowisko. Czasem czulam sie jak w wodzie, czulam srodowisko wodne, jakbym byla zanurzona w oceanie, a wyplywajac na zewnatrz znow wracalam do tego samego srodowiska. Poza przewodami i wyladowaniami pradu nie widzialam zadnych figur geometrycznych. W pewnym momencie zauwazylam jakis ciemny, duzy, kulisty obiekt. Zblizylam sie do niego, zeby poznac jego strukture. Zaczelam sie jej intensywnie przygladac, az nagle ta kulista struktura okazala sie byc wielka opona, ktora wytoczyla sie z jakiegos miejsca i potoczyla w nieskonczonosc. To mnie bardzo rozbawilo. Zaczelam sie spazmatycznie smiac, z trudem musialam ten smiech opanowac. Jednoczesnie zastanowil mnie fakt, ze bylam przy tej oponie tak mikronowo malutka. Wtedy doznalam olsnienia. Ja nie bylam w kosmosie, lecz wewnatrz wlasnego organizmu i jako malenka mikronowa czastka go zwiedzalam. To olsnienie wywolalo z kolei uczucie ekstazy. Uczucie to bylo tak silne i zarazem tak piekne, ze plakalam ze wzruszenia. Dalej, ale juz z pelna swiadomoscia zwiedzalam moje cialo. Uswiadomilam sobie, ze miejscem, z ktorego wyleciala ta opona, to bylo serce, na ktorym wczesniej czesto czulam ucisk. W jakims momencie znalazlam sie w glowie. Widzialam trabki uszne, o, pomyslalam, moze mozemy cos zrobic, zeby uwolnic sie od tego okropnego tinitusa. Probowalam znalezc przyczyne, ale mi sie to nie udalo. Wciagana bylam dalej do mozgu i tam bylo to zbyt skomplikowane. Czulam sie jak w centrum komputerowym, ktorego procesor pracowal z predkoscia milionow uderzen na sekunde. To tempo bylo dla mnie zbyt duze i choc trwalo to tez tylko ulamek sekundy, cieszylam sie, ze moge sie znalezc gdzies w okolicach trzeciego oka. Tu chcialam sie naprawde duzo dowiedziec, a raczej zobaczyc. Czulam, ze znalazlam sie w centrum prawdy. Przyblizalam sie do niego z duzym podnieceniem, gdy nagle uslyszalam, a raczej poczulam sygnal do odwrotu. Musielismy wracac do jaskini. Wtedy znalazlam sie w przewodzie, ktorego kolor i struktura przypominaly pepowine noworodka. I tak sie poczulam. Dlugo lecialam tym kanalem, cala moja swiadomoscia i kazda czastka mojego ciala znajdowalam sie w tej pepowinie. Moja swiadomosc odebrala to jako nowe narodziny. Wydostalam sie, a raczej wylecialam z niej bardzo lagodnie w rece moich obojga opiekunow, ktorzy schyleni oczekiwali juz na moj powrot. Bylam malenstwem, lezalam w malym lozeczku albo na kocyku. Czesc mnie wstala ze mnie jako dorosla „JA”, podeszla do moich krolewskich opiekunow i rozmawiala z nimi. Moja glowna swiadomosc zostala jednak we mnie jako dziecku. Zawolalam swoja swiadomoscia do moich opiekunow, ze ja nic nie slasze, o czym oni rozmawiaja i wtedy odpowiedzieli mi:  jeszcze nie mozesz rozumiec, o czym rozmawiaja dorosli, przeciez jestes noworodkiem! Pieknie, pomyslalam, a jak sie ma do tego ta moja czesc, ktora z wami rozmawia? Poprosilam moich opiekunow, zeby pomogli mi wrocic w calosci do mnie. I wtedy podali mi rece i wyciagneli mnie z ciala noworodka. Ceremonia zakonczyla sie wyjsciem z jaskini, powrotem na brzeg wyspy, doplynieciem do ladu. Pozegnalam sie z moimi opiekunami. Powrot do rzeczywistosci byl bardzo trudny. Swiadomosc nowonarodzenia nie opuscila mnie jeszcze dlugo. Opowiadajac grupie moje wrazenia porodu nie moglam powstrzymac placzu. To bylo bardzo silne emocjonalnie przezycie. 
                                            


niedziela, 27 listopada 2011

Rownowazenie czakramow

Po uaktywnieniu wszystkich glownych czakramow, kolejnym zadaniem jest ich zrownowazenie, by zapewnic w naszym ciele prawidlowa cyrkulacje energii pranicznej. Rownomierny przeplyw energii w calym organizmie zapewni jego witalnosc, dobre zdrowie i samopoczucie, uduchowienie, intuicyjnosc i dalszy rozwoj swiadomosci.                                                                                    
Do wyrownania czakramow uzyjemy bialego swiatla pranicznego, ktore przeplywajac spiralnie przez nasze cialo jednakowym strumieniem, zapewni zrownowazona prace czakramow, witalizujac jednoczesnie wszystkie jego tkanki. Idealna metoda pracy z czakramami i ich wyrownywania jest Reiki, gdzie uzdrawiajace swiatlo przekazywane jest za pomoca dloni.

W dzisiejszych czasach szybszego wzrastania na wyzsze poziomy swiadomosci, mozna rowniez stosowac ponizsza metode medytacji z mentalna wizualizacja pranicznego swiatla.

Medytacja 

Medytacje mozemy prowadzic w akompaniamencie ulubionej muzyki medytacyjnej. Poloz sie wygodnie na kocu rozlozonym na podlodze, wycisz sie, wsluchaj sie swobodnie w swoj oddech. Myslami wyobrazni przyciagnij wiazke bialego kosmicznego, pranicznego swiatla, ktore pojawi sie nad glowa. Nakieruj je prawa strona Twojego ciala w dol na pierwsza czakre korzenia. Skoncentruj uwage na tej czakrze i pozwol na swobodny przeplyw mysli. Swiatlo pozostanie w tej czakrze przez 2-3 minuty (zachowaj ten sam czas w kazdej czakrze) a nastepnie skieruj je do gory  lewa strona twojego ciala do czakry korony. Po 2-3 minutach przenies strumien swiatla spiralnie do czakry sakralnej, potem czakry trzeciego oka, czakry splotu slonecznego, czakry krtani i na koniec do czakry serca,. Zobacz teraz cala spirale przeplywajacego swiatla otaczajaca twoje cialo. Poczuj, jak to swiatlo przenika do kazdej jego czasteczki, po czym wyplywa promieniscie na zewnatrz, rozprzestrzeniajac sie we wszechswiecie. Poczuj sie Jednoscia z Wszechswiatem, poczuj polaczenie ze Zrodlem. Swiatlo ciagle jeszcze w tym samym czasie przeplywa spiralnie przez twoje cialo.
Wytrwaj w tym blogostanie przez kilka minut, po czym powroc do ciala, dziekujac bialemu swiatlu za zrownowazenie czakramow i witalizacje calego ciala. Pozwol swiatlu lagodnie i powoli zaniknac. Powoli zakoncz medytacje, dziekujac swojemu duchowemu opiekunowi za umozliwienie tej medytacji. 

Gratuluje kochani. Wlasnie zakonczylismy cykl medytacji wspomagajacych uaktywnienie czakramow naszego systemu energetycznego, towarzyszacemu nam w trzecim wymiarze. Teraz mozecie w kazdej chwili medytowac z wybrana czakra, w zaleznosci od potrzeby fizycznej i duchowej. Zakanczanie medytacji rownowazeniem pozostalych czakr umozliwi zawsze jednakowy przeplyw energetyczny, wspomagajacy rozwoj duchowy i witalnosc organizmu.

piątek, 25 listopada 2011

Podróże świadomości - Kosmos



Znajduje sie w grocie. Tym razem widze wyraznie kolory. Dominuje pastelowy niebieski i biel. W bieli pojawiaja mi sie mieszkancy tej jaskini lub uczestnicy ceremonii startu statku kosmicznego, a moze nawet jego zaloga? (To refleksja, ktora moge sie podzielic po zakonczeniu tego seansu). Widze i czuje piekno tej ceremonii. Zblizam sie do miejsca spotkania z moimi opiekunami i witam sie z czekajacymi na mnie dwiema osobami. Niezwyklej urody mloda przystojna kobieta i mlody mezczyzna. Oboje, tak jak i pozostali uczestnicy ceremonii, ubrani sa w biale stroje, podkreslajace ich sylwetke, ale nie kombinezony, raczej sukmany. Ja przechodze proces wcielenia swiadomosci w kule. Trwa to dosyc krotko, juz sie unosze i moge z bliska przyjzec sie tym postaciom, ktore nie stoja przy moich opiekunach, lecz porozstawiani sa na roznych wysokosciach jaskini w alkowach lub niszach. Cala jaskinia rozjasniona jest dziesiatkami plonacych zniczy, moze lamp? Z jednego z korytarzy wydostaje sie blekitne swaitlo i mgla. Po krotkim zwiedzaniu jaskini, a raczej odwiedzeniu niektorych postaci, unosze sie w ulamkach sekund w niebiosa. W kosmos. Jestem w gwiazdach, ale poza tym nic wiecej nie widze. Wystartowalam tez sama, bez moich opiekunow. Trwa to kilka minut. Probuje przenosic sie na rozne poziomy i przestrzenie, ale w tle ciagle jeszcze slysze kapanie wody w jaskini i polecenie Michaela, odnosnie przeniesienia swiadomosci w kule, pierwszego oderwania sie od ziemi, poczucia lekkosci i niezaleznosci. Bylam juz o wiele dalej. Poprosilam moich opiekunow o przylaczenie do mnie, ale uslyszalam, ze jeszcze za wczesnie. Wtedy zdecydowalam sie powrocic do jaskini i spokojnie poczekac na dalszy rozwoj zadan. Wracajac na wyspe zobaczylam bardzo dziwny obraz. Cala wyspa pokryta byla sniegiem. Zdziwiona przyblizylam sie do poziomu ziemi i wtedy warstwa sniegu zamienila sie w miliardy gwiazd, ktore wyraznie rozrzedzaly i oddalaly sie. Okazalo sie, ze jestem juz na statku kosmicznym i lece z niewiarygodna predkoscia w kosmos. Statek prowadzony byl przez moich opiekunow. Siedzieli za pulpitem sterowniczym, wokol na statku panowal absolutny spokoj, chociaz odczuwalo sie niesamowitosc tej podrozy. Caly statek byl przezroczysty. Widac bylo jego kontury, nie byl uformowany w ksztalcie talerza lecz byl wielopoziomowy, z wieloma korytarzami, caly przod byl w ksztalcie litery T, ale mozliwe, ze bylo to panoramiczne miejsce do obserwacji kosmosu. Tam siedzialam najczesciej, chociaz moglam sie tez swobodnie po statku poruszac. Kosmosu, ktory widzialam, nie da sie opisac. Postaram sie oddac chociaz zalazek tego, co widzialam. Na pewno jedna z czesci mojej podrozy byla prawie identyczna jak wizja Judie Foster w filmie „Kontakt”. Rowniez wpadalismy w rekawy lub rury, jasne i ciemne, przebywalismy ta droge w okresie kilku do kilkunastu sekund, wypadalismy w zupelnie innej scenerii, innym kosmosie, w innych galaktykach. One zmienialy sie dosyc czesto i za kazdym razem byly inne. Od kolorowych obrazow, zmieniajacych sie identycznie jak w kalejdoskopie, po zupelnie plaskie figury geometryczne, dwu-, trojwymiarowe, w ktore statkiem wjezdzalismy, po zupelnie nieokreslone materie, czasem gabczaste, czasem bardzo skamieniale, przypominajace skorupe zolwia lub miliardy poukladanych granitowych lub wulkanicznych kamieni, mozaikowych, ale w jednym, ciemnym, brazowo-granatowo-czarnym kolorze. Zupelnie mi nie znana materia. Galaktyki zmienialy sie czesciowo tak, jak rozchodzaca sie na dwie strony, cofajaca sie farba, tak jak rozdzielajaca sie polciekla lepka substancja, pozostawiajaca zygzakowate strzepy podczas podzialu, podczas rozwierania. Wtedy pojawiala sie nastepna galaktyka i nastepna i nastepna. Ciekawe bylo przelatywanie przez zupelnie dwuwymiarowa figure. Brakowalo jej trzeciego wymiaru, a jednak byla tak samo wyraznie odbierana, jak trojwymiarowa. W pewnym momencie wjechalismy w dziwny, prostokatny, wielokanalowy parking, stacje. Tam nasza maszyna jakby sie na moment zatrzymala, moze na ulamek sekundy zwolnila. Potem podjechalismy spod spodu pod olbrzymi statek kosmiczny (platforma?). Podjezdzalismy pod niego kilkanascie sekund, czulam ciagle zblizanie sie do niego, ale w pewnym momencie zapanowala tylko czern. Nie bylismy w srodku, albo ja nie zostalam wpuszczona, bo po krotkim czasie moglam zwiedzac statek na zewnatrz, przygladac sie jego konstrukcji. Byla to na pewno maszyna przypominajaca statki kosmiczne nowej generacji filmow science fiction typu gwiezdne wojny. Ten sam rozmiar, podobna konstrukcja. Ale nie moge podac absolutnych szczegolow, bo mnie one naprawde nie interesowaly. Zrobilo to na mnie w kazdym razie ogromne wrazenie, tak jak zreszta caly seans. Po tym zwiedzaniu, ktore na pewno trwalo ponad minute, nasz statek polecial dalej. Znowu widzialam moich opiekunow za pulpitem sterowniczym, a raczej jako kapitanow statku, siedzacych w jego centralnym miejscu. Lecielismy dalej. Wtedy zaczely sie tez pojawiac migawki z Ziemi, naszej planety, moze innych – nie zidentyfikowalam. Raczej byly to migawki z najbardziej istotnych wydarzen na Ziemi – przeszlosc i przyszlosc naszej planety. Ale tego nie moge dokladniej okreslic. Przeszlosc tak. Widzialam narodziny ziemi, jej okres ewolucji, szczytu rozwoju, czulam na niej stan dobrobytu duchowego i materialnego, potem zniszczenia, wojny, ruiny. Tylko migawki, ktore pojawialy sie w ulamkach sekund, ale pozostawialy wrazenia ich swiadomego odbioru. Gdzies potem pustke. Pusta planete, tak jak przed milionami lat. Ale ze sladami zycia na niej. Mialam tez inne migawki, ktorych nie moglam zidentyfikowac. Byly mi obce, choc nie dotyczyly kosmosu lecz stalego ladu, planety.... nasza ekspedycja dobiegala konca. Zblizalismy sie do zolto-zlocistego tunelu kosmicznego (Michael okresla to rura odkurzacza), ktorym powrocilismy na Ziemie. Bardzo lagodnie. Szkoda, ze musielismy zakonczyc nasz lot kosmiczny. Wyladowalismy w jaskini. Zobaczylam jezioro, ktorego woda byla tym razem zupelnie klarowna, jak krysztal. Widzialam dno jeziora, ktore bylo nieokreslenie glebokie. Nie wiem, jak glebokie bylo to jezioro, ale przez moment ogarnal mnie lek przestrzeni. Znalazlam sie na lisciu bialej lilii wodnej, ktory bardzo lagodnie dostarczyl mnie do brzegu, na ktorym czekali juz na mnie moi opiekunowie. Chyba im opowiedzialam o moim krotkotrwalym leku przestrzeni. Podziekowalam im za tak wspanialy rejs. Wtedy moja pani bardzo serdecznie sie rozesmiala.  Lek przestrzeni po takim rejsie kosmicznym.... hehehe

niedziela, 20 listopada 2011

Medytacja czakramow – Czesc 7


Czakra korony – siodme glowne centrum energetyczne
Czakra korony usytuowana jest lekko ponad czubkiem glowy. Jej kolorem jest fiolet. Jest lotosem o tysiacu platkow. Elementem tej czakry jest MYSLENIE. Jej mantra jest „Om”.
Osoba, ktora ma te czakre otwarta i pozwoli energii swobodnie przeplynac od czakry najnizszej do najwyzszej, osiaga stan calkowitej jednosci ze wszechswiatem, kontakt z Wyzszym Ja, Kosmiczna Swiadomosc, zdolnosc koncentracji, medytacji, oswiecenie, doskonalosc.
Zaklocenia tej czakry wywoluja ograniczanie, zamykanie sie w swiecie materialnym, poczucie braku, pustki, niezadowolenie, zmeczenie swiatem, przygnebienie, wyczerpanie psychiczne, brak sily tworczej, brak sil witalnych i odpornosci organizmu, migreny, nadcisnienie, zaburzenia nerwowe, porazenia, stwardnienie rozsiane, choroby nowotworowe, bezsennosc, zaklocenia snu i zasypiania.
Medytacja czakry korony
Przygotuj medytacje uzywajac pachnidelka o zapachu drzewa kadzidlowego, drzewa rozanego lub geranii. Czakre trzeciego oka pobudzaja przedmioty w kolorze fioletu, bieli lub zlota oraz kamien ametystu lub krysztal gorski.
Usiadz na krzesle lub na podlodze z wyprostowanym kregoslupem, spokojnie oddychaj, pozwalajac na swobodny przeplyw energii w twoim ciele. Wycisz sie, pozwol swobodnie odplynac wszystkim myslom. Popros duchowego przewodnika o pomoc w pracy nad uaktywnieniem czakry korony. Zjednocz sie z nim przez kilka minut, nastepnie rozpocznij medytacje mantry „Om” (Oooom). Celebruj w sobie to magiczne slowo, otwierajace wrota laczace cie z wszechswiatem. Powtarzaj mantre wielokrotnie, powoli, slyszac ja mentalnie, powtarzana przez wszystkie chory swiata i niebios. Zobacz oczyma wyobrazni fioletowa poswiate, otaczajaca twoje cialo, roztaczajaca sie nad cala kula Ziemska, wypelniajaca wszechswiat. Zjednocz sie ze wszechswiatem, badz jego nieodlaczna czescia. Mozesz ujrzec takze kolor bieli lub zlota. Te kolory naleza takze do czakry korony.
Wytrwaj w tym stanie tak dlugo jak to mozliwe, po czym zakoncz medytacje ponownym wyciszeniem sie, dziekujac swojemu duchowemu przewodnikowi za opieke nad dzisiejsza medytacja.
Uwaga. Dla osob, ktore do tej pory nie pracowaly z czakrami, zalecam rozpoczecie pracy z czakra podstawy - pierwszym glownym centrum energetycznym naszego ciala.


"Twoim najsilniejszym atutem jest wyobraźnia.  Wyobrażaj sobie tylko rzeczy dobre i piękne. Ty i twój los jesteście tym, czym twoje myśli i wyobrażenia".
- Joseph Murphy -

piątek, 18 listopada 2011

Podróże świadomości - Szklana kula



Jeden z piekniejszych seansow. Docieram do brzegu morza i z daleka rozpoznaje moich opiekunow. Sa to dwie swiete postacie. Schyleni, z chustami lub kapturami na glowach, przewiazanymi opaskami, przypominaja Maryje i swietego Piotra. Nagle postacie te sie podnosza, wyprostowuja i widze dwoch aniolow w jasnych dlugich sukmanach, widze ich skrzydla. Nie moge powstrzymac wzruszenia. Placzac, podchodze do nich i bardzo serdecznie sie witam. Tak bardzo chcialam ich spotkac. Moja uwaga skupia sie wylacznie na nich, nie moge oderwac od nich oczu. Lodz odplywa i wtedy mam nieodparta ochote wzniesc sie z nimi w chmury, nie siedziec w lodzi. I tak zaczyna sie nasza przygoda. Prawie ze tapajac lub lekko muskajac wode unosimy sie w powietrze w kierunku wyspy. Po dotarciu do niej mam ochote poglaskac ptaszka siedzacego na czubku najwyzszego drzewa. Wznosimy sie z lekkoscia, glaszcze ptaszka i daje mu buzi. Idziemy, albo raczej unosimy sie dalej, docieramy do lasu, tam slysze zabke, ktora musze tez poglaskac. Jestem po prostu przeszczesliwa. Poniewaz mamy sporo czasu, moi mili aniolowie robia ze mna jeszcze kurs lotu nad wyspa – lecimy zygzakiem, mamy duzo czasu. Docieramy do jaskini. Moi opiekunowie siadaja na kamieniach nad jeziorem, natomiast ja powtarzam rytual z poprzedniego senasu. Mam przyciagnac swiatelko znajdujace sie na tafli jeziora, usadowic pomiedzy oczami, wciagnac do srodka glowy, zamienic w kule, wejsc do niej swoja swiadomoscia i potem z lekkoscia uniesc sie, byc w kuli, byc ta kula. Zadanie udaje mi sie natychmiast. Jestem kula i unosze sie nad jeziorem. Coraz wyzej, ponad sama kopule. Wtedy zachecam anioly, zeby do mnie dolaczyly. Podjezdzam do nich i biore ich na zwiedzanie jaskini. Najpierw jeszcze raz ogladamy kopule jaskini nad samym jeziorem. Jest ogromna. Potem udajemy sie korytarzami w glab skaly, te korytarze prowadza nas do poteznej jaskini w skorupie skalnej, ta wielkosc mozna tylko porownac do scenariusza „Pana pierscienia”. Ogrom, kilkusetmetrowa jaskinia. W srodku znajduje sie mniejsza skala z serpentynowym wjazdem pod gore. Wlatujemy tam. Docieramy do jej szczytu i ogladamy z tej perspektywy cala jaskinie. Ogrom. Wznosimy sie do gory, azeby przyjrzec sie jej ornamentom. Z daleka wygladaja jak precyzyjnie, koronkowo wyrzezbione sciany i alkowy. Z bliska widac wyraznie, ze to nie reka czlowieka wyrzezbila te sciany, tylko woda. Piekna naturalna rzezba. Jestesmy na niesamowicie duzej wysokosci. Unosimy sie bez wysilku, z fascynujaca lekkoscia. W jednej z alkow widze z poczatku tylko zlote promienie i zarys jakiejs postaci. Przyblizamy sie i widze siedzaca tam kobiete, z ktorej emanuje i promieniuje tylko zloto. Cala jej wspaniala odziez jest rowniez w zlocie. Przyblizam sie, widze jej przepiekne, nieskazitelne rysy, cala postac emanuje miloscia. Musze ja pocalowac. Robie to. Kursujemy jeszcze po tej jaskini, powoli jednak musimy przygotowac sie do powrotu. Obnizamy loty, docieramy do naszej jaskini z jeziorem. Tam zakanczam kontakt ze swiatelkiem, odsylam je z powrotem na jezioro. Wraz z moimi opiekunami wychodzimy z jaskini, wracamy do lodzi. W dzungli stapam twardo po ziemi, przezywam ten ponowny kontakt z ziemia. Po dotarciu jednak do piasku i plazy, mam jeszcze raz ochote pofrunac z moimi aniolami. Unosza mnie wprawdzie, ale dla rozroby zrzucaja mnie na piasek, przy czym ja rozkladam sie na nim jak zaba. Musze sie glosno smiac. To jest w tym seansie najbardziej fascynujace. Jestes w tak dalekiej podrozy i jednoczesnie obecna na sali sesyjnej. Czujesz sie obecna przez caly czas. Od czasu do czasu nie mozesz ruszac swoimi czlonkami, ale wiekszosc czasu masz kontrole nad swoim cialem. I jestes mimo to tak daleko!
Po tym upadku obserwuje ciekawe zjawisko. Widze przez moment zranione, lekko rozowe ( nie zakrwawione, ale ze sladami zranienia) skrzydlo. Zaraz potem widze takze zaczerwieniona lub zarozowiona wode w morzu. Tak jakby to skrzydlo zostalo wyplukane w wodzie, albo jakby sie do wody dostala krew. W kazdym razie zadalam sobie pytanie – jak to jest mozliwe? Anioly sie przeciez nie kalecza. A to w koncu ja upadlam – ALE PRZECIEZ JA NIE JESTEM ANIOLEM??? To pytanie mnie dosyc mocno zastanowilo.... Po dotarciu do brzegu na ladzie trudno mi bylo rozstac sie z moimi ukochanymi aniolami, znowu polaly sie lzy. Nie moglam sie z nimi rozstac... 

niedziela, 13 listopada 2011

Medytacja czakramow – Czesc 6


Czakra trzeciego oka – szoste glowne centrum energetyczne.
Czakra trzeciego oka znajduje sie na czole u nasady nosa. Jest koloru indygo. Lotos tej czakry ma dwa platki. Elementem tej czakry jest swiatlo. Jej mantra to „Kszam”.
Czakra ta wiaze sie z wszelkimi zdolnosciami paranormalnymi takimi jak jasnowidzenie, telepatia, telekineza, czytanie w myslach, widzenie aury czy wyczuwanie pol energetycznych. Osobe z otwarta czakra trzeciego oka cechuje madrosc, wiedza, intuicyjnosc, wyobraznia, fantazja, zdolnosc holistycznego rozpoznania i postrzeganie pozazmyslowe. Otwarcie tej czakry wplywa na prawidlowe rozwiniecie gruczolow przysadki i szyszynki. 
Niedzialanie badz zanieczyszczenia czakry trzeciego oka moga wywolywac negatywne emocje, takie jak agresja, zazdrosc, niepokoj ducha, intelektualna arogancje, brak intuicji i wyobrazni, wywolywac nocne koszmary. Ma wplyw na choroby oczu, wzroku, zatok i sluchu, wysokie cisnienie krwi, problemy koncentracji i trudnosci w nauce, lek, schizofrenie, urojenia, bole glowy i migreny, choroby mozgu, choroby ukladu nerwowego i zaburzenia neurologiczne.
Czakra ta jest duchowo bardzo wazna, jednak nie wskazane jest otwieranie jej „na sile”, szczegolnie w przypadku, gdy nizsze czakry nie sa dostatecznie otwarte lub odblokowane.

Medytacja czakry trzeciego oka
Przygotuj medytacje uzywajac pachnidelka o zapachu trawy cytrynowej, jasminu lub fiolkow. Czakre trzeciego oka pobudzaja przedmioty w intensywnym kolorze indygo oraz kamien sodalit, azuryt, szafir lub inne granatowe kamienie.

Usiadz na krzesle lub na podlodze z wyprostowanym kregoslupem, spokojnie oddychaj, pozwalajac na swobodny przeplyw energii w twoim ciele. Wycisz sie, pozwol swobodnie odplynac wszystkim myslom. Popros duchowego przewodnika o pomoc w pracy nad uaktywnieniem czakry trzeciego oka. Zjednocz sie z nim przez kilka minut, nastepnie skupiajac uwage na miejscu pomiedzy brwiami, zacznij powtarzac w myslach mantre "Kszam". Zobacz oczyma wyobrazni kule w kolorze indygo, znajdujaca sie w czakrze trzeciego oka. Obserwuj przez kilka minut jej kolor i ksztalt. Czakra moze byc zanieczyszczona, wtedy ujrzysz kule w ciemnych kolorach lub nie dojrzysz jej kulistego ksztaltu. Jezeli po jakims czasie ujrzysz ta kule i jej zywy kolor - czakra zostala odblokowana. Mozesz ujrzec takze oko – wtedy wiesz, ze sie ono dla ciebie otwarlo. Przywitaj je z miloscia i porozmawiaj z nim. Jesli chcesz, mozesz je o wszystko zapytac. Przywolaj do siebie biale uzdrawiajace swiatlo, ktorym otoczysz widziana przez ciebie kule lub trzecie oko.
Wytrwaj w tym stanie kilka minut po czym zakoncz medytacje ponownym wyciszeniem sie, wysylajac swojemu duchowemu przewodnikowi swiatelko milosci w podziekowaniu za opieke nad dzisiejsza medytacja.

Uwaga. Dla osob, ktore do tej pory nie pracowaly z czakrami, zalecam rozpoczecie pracy z czakra podstawy - pierwszym glownym centrum energetycznym naszego ciala.


„Fantazja jest czyms wiecej niz wiedza” – Albert Einstein

piątek, 11 listopada 2011

Podróże świadomości - Srodkowe (trzecie) oko



Tym razem moi przewodnicy – a sa to rybacy, zawoza mnie na ta sama wyspe, ale nie prowadza do swiatyni, tylko w glab wyspy. Jestesmy w dzungli. Gesty, dorodny las, mijamy przerozne zwierzeta, bogactwo i dorodnosc roslin i drzew.
Michael oznajmia, ze wkrotce wkroczymy w nowa, zupelnie nam nie znana plaszczyzne naszej podswiadomosci. I tu pojawia sie u mnie potezna przeszkoda. Najpierw atakuje mnie silny kaszel, w gardle czuje silne uczucie suchosci i dusznosci. Probuje spokojnie zahamowac kaszel i przywrocic normalne srodowisko w jamie ustnej i przelyku. Udaje sie! Wtedy wystepuje druga przeszkoda. Nasz las ogarnia olbrzymi pozar, uniemozliwiajacy dalsza droge. Jednak nie ogarnia mnie panika. Po krotkiej chwili zaklopotania ta sytuacja postanawiam sie nie poddac. Twardo chce ta trase pokonac, chce dalej uczestniczyc w seansie. I udaje sie! Pozar sie cofa, droga jest wolna. Moi przewodnicy toruja mi przejscie do tajemniczych miejsc. Zgodnie z sugestia Michaela, nagle wyrasta przed nami olbrzymia skala, porosnieta drzewostanem. Idziemy w jej kierunku do tajemnego przejscia, ktore znaja tylko moi przewodnicy. Widze olbrzymia szczeline skalna, do ktorej wchodzimy. Po prawej stronie tej szczeliny znajduje sie tajemne wejscie do jaskini. Jestesmy w niej. Jest ogromna i przepiekna. Spadajace krople uswiadamiaja nam, ze sie w niej znajdujemy, ale jej piekno jest naszym indywidualnym odbiorem. Ja widze potezna jaskinie, jasne skaly w kolorze piaskowym, naturalne ornamenty, zadnej ingerencji ludzi lub techniki. Jak w basni. Docieramy do jeziora. Widze ciemnoniebieska tafle wody, czesciowo pokryta para lub mgla. Siadamy wraz z opiekunami na kamieniach. I wtedy ja zaczynam wirowac. Moje cialo unosi sie w gore, zaczyna sie obracac wokol wlasnej osi. Czuje absolutna lekkosc, mam lekkie zawroty glowy. Michael zwraca nasza uwage na swiatelka, ktore pojawily sie na wodzie. Nie ma juz mgly, sa swiatelka. Skupiamy uwage na jednym z nich, przyciagamy je do nas, lokujemy na wysokosci oczu. Teraz ma pracowac srodkowe oko. Swiatelko zamienia sie w kule. Mamy swoja swiadomosc przeniesc do tej kuli. Jestem w niej i razem z nia wiruje powoli nad woda. Jest mi wspaniale lekko, czuje sie wolna i jak w kosmosie, bez przyciagania ziemskiego.... Seans powoli dobiega konca. Wracamy z opiekunami do lodzi, doplywamy do brzegu. Rozstanie, bardzo cieple pozegnanie. Dziekuje moim opiekunom za tak wspaniala lekcje. Wracam do rzeczywistosci...