piątek, 11 listopada 2011

Podróże świadomości - Srodkowe (trzecie) oko



Tym razem moi przewodnicy – a sa to rybacy, zawoza mnie na ta sama wyspe, ale nie prowadza do swiatyni, tylko w glab wyspy. Jestesmy w dzungli. Gesty, dorodny las, mijamy przerozne zwierzeta, bogactwo i dorodnosc roslin i drzew.
Michael oznajmia, ze wkrotce wkroczymy w nowa, zupelnie nam nie znana plaszczyzne naszej podswiadomosci. I tu pojawia sie u mnie potezna przeszkoda. Najpierw atakuje mnie silny kaszel, w gardle czuje silne uczucie suchosci i dusznosci. Probuje spokojnie zahamowac kaszel i przywrocic normalne srodowisko w jamie ustnej i przelyku. Udaje sie! Wtedy wystepuje druga przeszkoda. Nasz las ogarnia olbrzymi pozar, uniemozliwiajacy dalsza droge. Jednak nie ogarnia mnie panika. Po krotkiej chwili zaklopotania ta sytuacja postanawiam sie nie poddac. Twardo chce ta trase pokonac, chce dalej uczestniczyc w seansie. I udaje sie! Pozar sie cofa, droga jest wolna. Moi przewodnicy toruja mi przejscie do tajemniczych miejsc. Zgodnie z sugestia Michaela, nagle wyrasta przed nami olbrzymia skala, porosnieta drzewostanem. Idziemy w jej kierunku do tajemnego przejscia, ktore znaja tylko moi przewodnicy. Widze olbrzymia szczeline skalna, do ktorej wchodzimy. Po prawej stronie tej szczeliny znajduje sie tajemne wejscie do jaskini. Jestesmy w niej. Jest ogromna i przepiekna. Spadajace krople uswiadamiaja nam, ze sie w niej znajdujemy, ale jej piekno jest naszym indywidualnym odbiorem. Ja widze potezna jaskinie, jasne skaly w kolorze piaskowym, naturalne ornamenty, zadnej ingerencji ludzi lub techniki. Jak w basni. Docieramy do jeziora. Widze ciemnoniebieska tafle wody, czesciowo pokryta para lub mgla. Siadamy wraz z opiekunami na kamieniach. I wtedy ja zaczynam wirowac. Moje cialo unosi sie w gore, zaczyna sie obracac wokol wlasnej osi. Czuje absolutna lekkosc, mam lekkie zawroty glowy. Michael zwraca nasza uwage na swiatelka, ktore pojawily sie na wodzie. Nie ma juz mgly, sa swiatelka. Skupiamy uwage na jednym z nich, przyciagamy je do nas, lokujemy na wysokosci oczu. Teraz ma pracowac srodkowe oko. Swiatelko zamienia sie w kule. Mamy swoja swiadomosc przeniesc do tej kuli. Jestem w niej i razem z nia wiruje powoli nad woda. Jest mi wspaniale lekko, czuje sie wolna i jak w kosmosie, bez przyciagania ziemskiego.... Seans powoli dobiega konca. Wracamy z opiekunami do lodzi, doplywamy do brzegu. Rozstanie, bardzo cieple pozegnanie. Dziekuje moim opiekunom za tak wspaniala lekcje. Wracam do rzeczywistosci...   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz