piątek, 14 lipca 2017

Gwiezdna brama - podróze HoloSync® 3D



Mój opiekun stwarzał wrażenie bardzo zmęczonego, bez motywacji i sił witalnych. Ma dla mmnie klucz, który mi przekazuje. Podejrzewam, że nie będzie miał sił na podróż, dlatego mentalnie pakuję go w małą buteleczkę, co on spokojnie fizycznie wykonuje. Zmniejsza się do takiej wielkości, że się mieści w tej butelce. Po połączeniu świadomości z kulą, rozgladałam się po jaskini i szukałam miejsca, gdzie ten klucz mógłby pasować. Ale nie znalazłam. W jaskini panuje bardzo ciężka energia, jakby miał wkrótce nastąpić koniec świata. Dlatego mój opiekun nie mógł jej znosić. Startujemy w kosmos. Ja jako kula, mój opiekun w buteleczce, którą trzymam wraz z kluczem. Podróż na statku kosmicznym trwała bardzo długo. Przelecieliśmy wiele sfer i galaktyk, aż w pewnym momencie pojawił się słoneczny tempel, dom słońca. Opuściliśmy statek małym pojazdem i dotarliśmy do świątyni. Stał tam szescienny kamień ze złota, a w nim odkryłam miejsce, gdzie pasował nasz klucz.  Wkładając tam klucz, nastapiło otwarcie się portalu, do którego weszliśmy. Szliśmy tunelem, który po jakimś czasie się otworzył i zamienił w drogę jak aleja ze złotymi greckimi kolumnami. Na końcu tej drogi ukazał się nam piękny krajobraz. Podobny do tego na Ziemi. Turkusowa woda, zielone okwiecone ląki, góry, drzewa. Wszystko w bardzo delikatnych kolorach. Mój opiekun od razu odzyskał energie i radość. Cieszył się jak dziecko. Oboje poczuliśmy się tam szczęśliwi i tacy bezpieczni... Słońce oznajmiło nam, że jest to hologram Nowej Ziemi, która już na nas czeka. W drodze powrotnej zabraliśmy ze sobą czwórkę dzieci. Trzy śliczne dziewczynki i jednego chłopca. Były to dzieci Nowej Ziemi, prezent od Słońca. Dzieci były spokojne, bardzo grzeczne, mądre i uważne. Nie tak rozbawione jak nasze, mocno uzależnione od współczesnej techniki, stojące nieustannie w centrum naszej uwagi, którym trzeba starannie  „wypełniać czas”. Te Nowe dzieci były prawdziwą, piękną przyszłością dla naszej planety – takie uczucie towarzyszyło mi pod koniec naszej wspólnej podróży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz