niedziela, 23 lipca 2017

Aldebaran 1 – Początek - Zaawansowane podróże świadomości w HoloSync® 3D



Całkiem nowe doświadczenie dla mnie. Byłam w jaskini, gdzie panowała totalna ciemność. Nic nie widziałam, przez co nie mogłam też dostrzec moich opiekunów. Na jeziorze także nie pojawiły się światełka. Nic poza czernią. Poczułam wszystkoogarniającą pustkę, nicość. Byłam zdana wyłącznie na siebie. Musiałam sie zmusić do działania i zdecydować, co chcę i co mogę zrobić. I wtedy przyszło uczucie z przesłaniem: „Możesz wszystko! To ty sama masz wpływ na to, co się wydarzy. Poprzez siłę twojej wyobraźni możesz kształtować i tworzyć zdarzenia”. Mimo tej czerni zdecydowałam się zatem dalej aktywnie uczestniczyć w tej podróży. Często sprawdzałam, czy moi opiekunowie się w jakiś sposób pokażą, albo przynajmniej będę ich mogła mentalnie poczuć. Bardzo długo nie było żadnego znaku. Jednak wiedziałam, że są przy mnie w formie czystej energii. Michael dał znak do startu w kosmos. Poleciałam. Jednak po jakimś czasie nie miałam już ochoty lecieć. Powiedziałam (mentalnie): Stop! I rzeczywiście, moja kosmiczna podróż została przerwana. Jakiś czas zawieszona byłam w Universum, było cicho i dosyć nudno! Wtedy pomyślałam: „Acha, to tak wygląda, jak sie po odejściu z Ziemi, po śmierci, przebywa w universum. Z pełną świadomoscia, ale bez żadnej akcji, przygody, bez adrenaliny – to jest naprawde nudne”.  Wtedy zdecydowałam sie lecieć dalej. Zbadałam moje uczucia. Byłam spokojna i opanowana. Spytałam: „A co na to powie Miłość? Co powie na to moje serce?” Brakowało mi tych emocji. Podróże przez czarne dziury, w galaktykach, wśród gwiazd, były piękne i cieszyły. Przez cały czas nie czułam samotności. Ale miałam przekonanie, że wszystko, co mi się przydarza jest tylko i wyłącznie moją kreacją. Mogłam wpływać na zdarzenia i je zmieniać. Gdy usłyszałam sygnał do powrotu, poczułam sie obserwatorem. Widziałam powracający statek kosmiczny, słyszałam stanowczy głos Michaela, że wszyscy muszą wrócić. Obserwowałam to, ale nie ruszałam się z miejsca, nie reagowałam. Pozwoliłam dziać się tej akcji, sama zostając w Universum.  Bez strachu, ale też bez decyzji pozostania. W tym momencie tylko przeżywałam ten stan mojej głębokiej świadomości jako obserwator – jak to jest – zostać w kosmosie. Móc samej zdecydować, kiedy i czy chcę wrócić. Piękne w tym momencie było to, że miałam klarowne myśli. Naturalnie wróciłam do jaskini. Nieco wcześniej dostałam informację, że moi opiekunowie pojawią się jako kryształy. W jaskini było ciągle jeszcze ciemno. Na mojej ręce zaczął się rzeczywiście tworzyć mały kryształ, który powoli i systematycznie rósł, aż wypełnił calą jaskinię. Swoim bialym snopem światła rozswietlił całą jaskinie. To był mój opiekun, który mnie w taki sposób obdarował. Całą sobą poczułam Milość. W drodze powrotnej pokazały mi się dwa małe kryształy. Trzymałam je w ręku, mając świadomość, jaka potęga tkwi w każdym z nas. Możemy zrobić wszystko, co tylko zechcemy. Bez wyjątku. Ale mądrze i zawsze w poczuciu miłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz