wtorek, 14 listopada 2017

Spotkanie z podświadomością



Piękny opis jednej z podróży świadomości Ewy Wojtkowiak. 
Szłam  dróżką nad morze, było mi lekko i radośnie. Podskakiwałam a moje skoki były coraz wyższe i wyższe. Droga kończyła się nasypem wysokim na dwa metry a ja hop i wskoczyłam na ten nasyp. Za nim była plaża i morze. Na brzegu przy łódce czekały dwie kobiety, w białych płaszczach z kapturem. Jedna była młoda , jej oczy zakrywał kaptur ale na policzkach skóra była jasna , alabastrowa aż świeciła . Druga kobieta to moja dawno zmarła Babcia, ale wyższa niż w rzeczywistości wyprostowana i poważna.  Zaprosiły mnie na łódkę i popłynęliśmy. Było mi smutno, one z przodu, nie zwracały na mnie uwagi, zaczęłam cichutko płakać, wtedy Babcia odwróciła się i przytuliła mnie do piersi, a jej towarzyszka głaskała mnie po plecach. Dopłynęliśmy do brzegu. Przed nami były strome schody prowadzące do zamku, który znajdował się bardzo wysoko. Zaczęłyśmy się wspinać na nie. Na początku szłam lekko, co tam dla mnie parę schodków, potem jednak było mi coraz trudniej, odpoczywałam co parę kroków, aż w końcu nie byłam w stanie iść dalej, brakowało mi powietrza. Położyłam się więc na urwisku skalnym i leżałam. Moje towarzyszki postanowiły mi pomóc, zaprowadziły mnie do miejsca, gdzie była wygodna, szeroka zjeżdżalnia. Usiadłam na niej i zjechałam w dół, ale znalazłam się w zamku, który był wysoko, było to dla mnie normalne, wcale mnie to nie zdziwiło. Poszłam dalej za moimi towarzyszkami, w końcu znalazłyśmy się w dużej jaskini o jasnej, przeźroczystej podłodze, była lekko wypukła, jakby to był fragment wielkiej kuli. Moje przewodniczki usiadły daleko pod ścianą.  Stanęłam na środku i wtedy zbliżyła się do mnie postać, cała z obłoku i mgły. Wiedziałam, że to moja podświadomość, wiedziałam też , że ona chce się ze mną połączyć. Zaczęła mnie przenikać, od przodu, tyłu, z góry, z dołu, z boku, ale to się nie udawało. Zaczęłam się denerwować, że to się nie uda, ale czułam spokój  mojej podświadomości i to, że wszystko będzie dobrze. W końcu wydało mi się, że ma to związek z moimi czakrami i zaczęłam po kolei je sprawdzać. Najbardziej otwarta i czysta wydała mi się czakra splotu słonecznego i czakra serca. Otworzyłam je jeszcze bardziej i wtedy ta postać cała z mgły i obłoku znalazła się we mnie. Zaczęła się we mnie poruszać w górę, w dół, jakby ”rozpychać się”, aż poczułam, że otwiera mi się czubek głowy i wychodzi coś takiego jak białawo-przeźroczysta, dość gęsta substancja jak klej. Nie było to nieprzyjemne ale trwało dość długo. Potem szybko znalazłam się w łodzi a potem na plaży. Wyskoczyłam z łodzi i pobiegłam w morze. Tym razem widziałam wszystko : biały piasek, kamienie, rośliny jak łąki podwodne, małe rybki, wszystko było wyraźne, kolorowe, piękne. Chciałam płynąć dalej, ale usłyszałam Babcię, która mnie woła: Ewusiu, wracaj, jeszcze się napływasz, wracaj!   Posłuchałam Babci i wróciłam.
Minęło już trochę czasu a ja ciągle przypominam sobie to morze, te kolory i wiem, że była to dla mnie ważna podróż.
Dzieki Ewo za podzielenie się swoimi doświadczeniami. 

Grafika: internet, google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz