Moimi opiekunami
była tym razem dwójka rozbawionych dzieci. W trójkę polecieliśmy w podróż,
która przebiegała w większości w środowisku wodnym. Na początku podróży
bawiliśmy się z delfinami, po czy moi opiekunowie (dzieci) same przeistoczyły
się w delfiny i tym samym umożliwiły mi bliższe zapoznanie się z podwodnym światem.
Nie było wiadomo, gdzie jesteśmy, na Ziemi, czy innej planecie. Zadałam sobie
pytanie, czy ludzie mogą w ogóle przeżyc w wodzie. Wtedy moje delfiny
poprowadziły mnie do jakiegoś kanału, zakończonego zasuwą. Po jej otwarciu, do oceanu przedostały się miliony pęcherzyków
powietrza, które się ze sobą łączyły tworząc wielką, około dwu metrową bańkę.
Weszłam w nią i czułam się w głębi
oceanu całkiem komfortowo, ale szybko stało się to nudne. Po opuszczeniu bańki
stwierdziłam, że jednak mogę bez żadnego problemu przebywać w wodzie bez tlenu.
Czułam jednak, jak mój organizm przestawiał się na system oddychania komórkowego,
płuc prawie nie musiałam używać a bicie serca spowolniło się do kilkunastu
uderzeń na minutę. Poczułam się w tym elemencie jak istota, która zawsze w nim
była. I wtedy pojawiły mi się nowe obrazy. Miasta podwodne, tunele głębinowe do
komunikacji między tymi siedliskami, a także dzikie i niezbadane przestrzenie
oceaniczne... Po jakimś czasie nadpłynęła lódź podwodna, żeby nas zabrać
spowrotem. W łodzi moi opiekunowie powrócili do swojej pierwotnej
postaci jako dzieci. Wracając do rzeczywistości, zapytałam ich jeszcze, co
sądzą o mojej aktualnej życiowej sytuacji. Odpowiedziały mi, że „przede
wszystkim nie powinnam się bać zmian, które właśnie nadchodzą. Powinnam
oswobodzić się z tych ograniczających mnie energii, znowu dużo się śmiać i być
szczęśliwa. To jest moja droga. Nie życie w strachu i układach, w których nie
jestem szczęśliwa. Śmiech zmienia życie na Ziemi. Powinnam te zmiany współtworzyc.”
Uzupełnienie:
Tydzień później otrzymałam od mojego pracodawcy wypowiedzenie. Moje przytłaczające
uczucie niezadowolenia, wynikające głównie z braku etyki w tej firmie
ustąpiło natychmiast. Mój śmiech powrócił... Dziękuję wam, kochani opiekunowie.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń