Podróże Świadomości - 02.12.2017 r. Zobaczyłam okiem Orła, który stał na
skale góry- spadające wodospady i wszechogarniającą zieleń w różnych jej
kolorach... odcieniach... szumiał wiatr... szumiała głośno woda... a nad nami
płynące chmury. Moja Świadomość stanęła obok Orła i podziwiała jego piwne oko
pociete czarna pajeczynką jakby siateczką - mocarny dziób... i królewska
głowę. Promieniował potęgą...dostojnościa...moca i siłą... królował w tych
przestworzach. Zawołana komendą Miry zleciałam jako Świadomość razem z Orłem na
plażę - zawołałam chmurkę i oddałam jej swój świat TU /moich
Synów-siebie-dom-kluczyki od samochodu/ - zawiązałam i odesłałam chmurke daleko
w niebo. Z dżungli wyłoniła sie Czarna Pantera - jako drugi mój Opiekun.Razem
wznieslismy sie w powietrze siłą naszych mysli- pod nami rozległe wody a my
lekko płynęlismy bez żadnego oporu .. nawet nie czując wiatru...i ja po środku
moich Opiekunów. Przed nami ukazała się biała budowla jakby z kredy... może
wapienia i siegała aż do chmur. Miała budowę warstwową niczym piętrowy tort -
od największego koła po coraz mniejsze az po szpic. Przypominała jakby jakąś
kosmiczną wyrzutnię. Usiedliśmy na dolnym...było cicho... żadnej żywej
istoty.... popłynęlismy na iglicę a stąd rozpoczęlismy lot w KOSMOS. Lecieliśmy
chyba z prędkością światła - słysząc gwizd i szum i tak jakby coś nas wciągało.
Pokonywalismy OKRĄGŁE BRAMY.. jedną za drugą - tak jakby przelatując z jednego świata
w drugi i nastepny...Początkowo otaczały nas kolory granatu..szarosci...
czerni...popielu..dymu...mgły..które zaczęły ustępować jaśniejszym...aż
pojawiły sie lazury w różnych odcieniach. Dolecielismy do ogromnych białych
postaci otoczonych przecudnym lazurem - tak jakby były wyrzeźbione w białym
wapieniu...stały jeden obok drugiego..szeregowo..nieruchomo a tylko oczy były
ruchome. Patrzylismy na nich z dołu. Zadałam sobie pytanie: co to?? kto to?? Od
moich Opiekunów usłyszałam: " nie bój sie...".."nie bój
się"".. Gdzieś wysoko nad nimi ujrzałam energie koloru różu, lazuru i
złota. Zaczęlismy lecieć w górę... Mijalismy pojedyncze OKA... jedno za
drugim.. łagodne...mrugające. Pojawiały sie i znikały. Ciągle słyszałam głos
moich Opiekunów: "nie bój się".... "nie bój się"... Dolecielismy
do ogromnej, monumentalnej białej postaci.Staneliśmy u jej dołu.To była męska
starsza postać... z włosami do ramion... i białej szacie - ale też budową
podobna do tych postaci, które minęliśmy po drodze- też jakby wyrzeźbiona z
kredy czy wapienia ale wykonująca ruchy. Z dołu ujrzeliśmy, że postać otoczona
jest kryształowymi kolorami /róż, błękit, złoto/. W pewnej chwili postać ta
ruchem ręki zagarnęła tę krystaliczną energię, utorzyła kryształową kulę i nam
podała. Telepatycznie zapytałam Opiekunów :"kto to??" - "to
Bóg" usłyszałam... byłam nawet trochę ździwiona, że taki prosty... bez
żadnych fajerwerków... sam... Z tej jednej kuli zrobiły sie trzy i każdy z nas
poczuł i zobaczył ją w sobie- w czakrze Serca jako świetlisty kryształ w
trójkolorze: różowo-lazurowo-złotym. Usłyszałam wracamy. Pokłonilismy się ....
i zobaczyłam plażę. Pożegnałam się z Opiekunami dziękując za wspólną podróż:
Panterą, która wzięła mnie w swoje ramiona i po twarzy liznęła mnie swoim
różowym językiem... Wtuliłam się w pióra Orła, który schował mnie w swoje
skrzydła....i odleciał.
Zdjecia orła i pantery: internet
Zdjecie kosmosu:futuristech.info
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz