wtorek, 9 stycznia 2018

Spotkanie z Bogiem - Hala Strusiewicz



Podróże Świadomości - 02.12.2017 r. Zobaczyłam okiem Orła, który stał na skale góry- spadające wodospady i wszechogarniającą zieleń w różnych jej kolorach... odcieniach... szumiał wiatr... szumiała głośno woda... a nad nami płynące chmury. Moja Świadomość stanęła obok Orła i podziwiała jego piwne oko pociete czarna pajeczynką jakby siateczką - mocarny dziób... i królewska głowę. Promieniował potęgą...dostojnościa...moca i siłą... królował w tych przestworzach. Zawołana komendą Miry zleciałam jako Świadomość razem z Orłem na plażę - zawołałam chmurkę i oddałam jej swój świat TU /moich Synów-siebie-dom-kluczyki od samochodu/ - zawiązałam i odesłałam chmurke daleko w niebo. Z dżungli wyłoniła sie Czarna Pantera - jako drugi mój Opiekun.Razem wznieslismy sie w powietrze siłą naszych mysli- pod nami rozległe wody a my lekko płynęlismy bez żadnego oporu .. nawet nie czując wiatru...i ja po środku moich Opiekunów. Przed nami ukazała się biała budowla jakby z kredy... może wapienia i siegała aż do chmur. Miała budowę warstwową niczym piętrowy tort - od największego koła po coraz mniejsze az po szpic. Przypominała jakby jakąś kosmiczną wyrzutnię. Usiedliśmy na dolnym...było cicho... żadnej żywej istoty.... popłynęlismy na iglicę a stąd rozpoczęlismy lot w KOSMOS. Lecieliśmy chyba z prędkością światła - słysząc gwizd i szum i tak jakby coś nas wciągało. Pokonywalismy OKRĄGŁE BRAMY.. jedną za drugą - tak jakby przelatując z jednego świata w drugi i nastepny...Początkowo otaczały nas kolory granatu..szarosci... czerni...popielu..dymu...mgły..które zaczęły ustępować jaśniejszym...aż pojawiły sie lazury w różnych odcieniach. Dolecielismy do ogromnych białych postaci otoczonych przecudnym lazurem - tak jakby były wyrzeźbione w białym wapieniu...stały jeden obok drugiego..szeregowo..nieruchomo a tylko oczy były ruchome. Patrzylismy na nich z dołu. Zadałam sobie pytanie: co to?? kto to?? Od moich Opiekunów usłyszałam: " nie bój sie...".."nie bój się"".. Gdzieś wysoko nad nimi ujrzałam energie koloru różu, lazuru i złota. Zaczęlismy lecieć w górę... Mijalismy pojedyncze OKA... jedno za drugim.. łagodne...mrugające. Pojawiały sie i znikały. Ciągle słyszałam głos moich Opiekunów: "nie bój się".... "nie bój się"... Dolecielismy do ogromnej, monumentalnej białej postaci.Staneliśmy u jej dołu.To była męska starsza postać... z włosami do ramion... i białej szacie - ale też budową podobna do tych postaci, które minęliśmy po drodze- też jakby wyrzeźbiona z kredy czy wapienia ale wykonująca ruchy. Z dołu ujrzeliśmy, że postać otoczona jest kryształowymi kolorami /róż, błękit, złoto/. W pewnej chwili postać ta ruchem ręki zagarnęła tę krystaliczną energię, utorzyła kryształową kulę i nam podała. Telepatycznie zapytałam Opiekunów :"kto to??" - "to Bóg" usłyszałam... byłam nawet trochę ździwiona, że taki prosty... bez żadnych fajerwerków... sam... Z tej jednej kuli zrobiły sie trzy i każdy z nas poczuł i zobaczył ją w sobie- w czakrze Serca jako świetlisty kryształ w trójkolorze: różowo-lazurowo-złotym. Usłyszałam wracamy. Pokłonilismy się .... i zobaczyłam plażę. Pożegnałam się z Opiekunami dziękując za wspólną podróż: Panterą, która wzięła mnie w swoje ramiona i po twarzy liznęła mnie swoim różowym językiem... Wtuliłam się w pióra Orła, który schował mnie w swoje skrzydła....i odleciał.















 Zdjecia orła i pantery: internet
Zdjecie kosmosu:futuristech.info

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz