Piękny opis jednej z podróży świadomości Ewy Wojtkowiak.
Szłam
dróżką nad morze, było mi lekko i radośnie. Podskakiwałam a moje skoki
były coraz wyższe i wyższe. Droga kończyła się nasypem wysokim na dwa metry a
ja hop i wskoczyłam na ten nasyp. Za nim była plaża i morze. Na brzegu przy łódce
czekały dwie kobiety, w białych płaszczach z kapturem. Jedna była młoda , jej
oczy zakrywał kaptur ale na policzkach skóra była jasna , alabastrowa aż świeciła
. Druga kobieta to moja dawno zmarła Babcia, ale wyższa niż w rzeczywistości
wyprostowana i poważna. Zaprosiły mnie
na łódkę i popłynęliśmy. Było mi smutno, one z przodu, nie zwracały na mnie
uwagi, zaczęłam cichutko płakać, wtedy Babcia odwróciła się i przytuliła mnie
do piersi, a jej towarzyszka głaskała mnie po plecach. Dopłynęliśmy do brzegu.
Przed nami były strome schody prowadzące do zamku, który znajdował się bardzo
wysoko. Zaczęłyśmy się wspinać na nie. Na początku szłam lekko, co tam dla mnie
parę schodków, potem jednak było mi coraz trudniej, odpoczywałam co parę kroków,
aż w końcu nie byłam w stanie iść dalej, brakowało mi powietrza. Położyłam się więc
na urwisku skalnym i leżałam. Moje towarzyszki postanowiły mi pomóc,
zaprowadziły mnie do miejsca, gdzie była wygodna, szeroka zjeżdżalnia. Usiadłam
na niej i zjechałam w dół, ale znalazłam się w zamku, który był wysoko, było to
dla mnie normalne, wcale mnie to nie zdziwiło. Poszłam dalej za moimi
towarzyszkami, w końcu znalazłyśmy się w dużej jaskini o jasnej, przeźroczystej
podłodze, była lekko wypukła, jakby to był fragment wielkiej kuli. Moje
przewodniczki usiadły daleko pod ścianą.
Stanęłam na środku i wtedy zbliżyła się do mnie postać, cała z obłoku i
mgły. Wiedziałam, że to moja podświadomość, wiedziałam też , że ona chce się ze
mną połączyć. Zaczęła mnie przenikać, od przodu, tyłu, z góry, z dołu, z boku,
ale to się nie udawało. Zaczęłam się denerwować, że to się nie uda, ale czułam
spokój mojej podświadomości i to, że
wszystko będzie dobrze. W końcu wydało mi się, że ma to związek z moimi
czakrami i zaczęłam po kolei je sprawdzać. Najbardziej otwarta i czysta wydała
mi się czakra splotu słonecznego i czakra serca. Otworzyłam je jeszcze bardziej
i wtedy ta postać cała z mgły i obłoku znalazła się we mnie. Zaczęła się we
mnie poruszać w górę, w dół, jakby ”rozpychać się”, aż poczułam, że otwiera mi
się czubek głowy i wychodzi coś takiego jak białawo-przeźroczysta, dość gęsta
substancja jak klej. Nie było to nieprzyjemne ale trwało dość długo. Potem
szybko znalazłam się w łodzi a potem na plaży. Wyskoczyłam z łodzi i pobiegłam
w morze. Tym razem widziałam wszystko : biały piasek, kamienie, rośliny jak
łąki podwodne, małe rybki, wszystko było wyraźne, kolorowe, piękne. Chciałam
płynąć dalej, ale usłyszałam Babcię, która mnie woła: Ewusiu, wracaj, jeszcze
się napływasz, wracaj! Posłuchałam
Babci i wróciłam.
Minęło już trochę czasu a ja ciągle
przypominam sobie to morze, te kolory i wiem, że była to dla mnie ważna podróż.
Dzieki Ewo za podzielenie się swoimi doświadczeniami.
Dzieki Ewo za podzielenie się swoimi doświadczeniami.
Grafika: internet, google
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz