Tym razem moja kosmiczna wyprawa
sprowadzila sie do mikrokosmosu, czyli podrozy w holoskopie mojego organizmu.
Tym razem w jaskini czekaja na mnie krol i krolowa. Ubrani sa w niezwykle
przepyszne szaty. Witam ich z szacunkiem, po czym przyciagam wzrokiem swiatelko
z jeziora, zamieniam sie w kule, pakuje do niej swoja swiadomosc i juz jestem w
stanie niewazkosci. Na tafli jeziora zaczely sie pojawiac przewody, sznury,
linie, potem juz w calej jaskini. Te linie byly wielokolorowe, przypominaly
swiatlo laserowe lub prad. Na samym jeziorze pojawily sie biale lampeczki z
dlugim bialym przewodem, zakonczone kuliscie, z duzym okiem w srodku. Wygladaly
bardzo zabawnie, totez mnie rozbawily. Podjechalam do jednej, spojrzalam w to
oko i spytalam, kim jest. Odpowiedziala mi, ze jesli chce to uslyszec, to
prosze – chwycila mnie jak magnesem gdzies w srodku, zamienilam sie w wielka
grajaca plyte (LP) a ta lampka w gramofon. Zaczelam wirowac wokol wlasnej osi
jak LP, ale nie slyszalam zadnej muzyki. Puscila mnie, bylo mi bardzo wesolo,
smiejac sie unioslam sie nad jezioro i patrzylam na to cale zjawisko z gornej
perspektywy. Zwiedzajac jaskinie zauwazylam, ze zamienila sie w krolewska
komnate. Jej piekno bardzo silnie mnie urzeklo. Ta komnata rozpolowila sie i
rozwarla swoje lewe i prawe skrzydlo w gornej kopule, tworzac otwarty
amfiteatr. Przez moment wylecialam z niej na zewnatrz, a raczej katapultowalam
gdzies w kosmos i wtedy znalazlam sie na naszej galaktyce, na mlecznej drodze.
Zwiedzilam ja dokladnie, szukalam usadowienia ukladu slonecznego. Zafascynowaly
mnie tez kolory, ktore ujrzalam na naszej galaktyce. Dominowalo duzo fioletu i
bieli, widzialam tez wszystkie kolory teczy. Zobaczylam ta galaktyke z lotu
ptaka, potem rozgladalam sie, czy pojawia mi sie nastepne. Ale nie, nic wiecej
mnie nie zainteresowalo, dlatego zdecydowalam sie wrocic do mojej komnaty.
Delektowalam sie pobytem w tej komnacie, bylo mi bardzo przyjemnie odczuwac tez
komfort czasu, ktory Michael przeznaczyl w swoim seansie na pobyt w jaskini.
Nagle pojawila sie potezna reka, ktora przyblizyla sie do mnie chwycila mnie
opuszkami palcow, uniosla do gory i zostawola mnie gdzies w kosmosie. Od tego
czasu bylam juz tylko tam, ale nic nie przypominalo poprzedniego seansu. Tym razem
widzialam zupelnie inne ksztalty, materie i kolory. Kolory teczy. Najbardziej
zafascynowaly mnie te niezliczone ilosci pojawiajacych sie przewodow i kanalow.
Widzialam wyraznie prad. Wyladowania i produkcje, jego wysylacze i przesylane
energie. Mialy kolor niebieski, bialy, zolty, rozowy lub jasno czerwony i
fioletowy. Wpadalam do roznych tuneli, tylko ze teraz te tunele byly inne,
mialy inne kolory i materie. Czasem podroz w nich trwala bardzo dlugo, po
wylocie z nich nie bylam gdzies w innym kosmosie, lecz nadal czulam to samo
srodowisko. Czasem czulam sie jak w wodzie, czulam srodowisko wodne, jakbym
byla zanurzona w oceanie, a wyplywajac na zewnatrz znow wracalam do tego samego
srodowiska. Poza przewodami i wyladowaniami pradu nie widzialam zadnych figur
geometrycznych. W pewnym momencie zauwazylam jakis ciemny, duzy, kulisty
obiekt. Zblizylam sie do niego, zeby poznac jego strukture. Zaczelam sie jej
intensywnie przygladac, az nagle ta kulista struktura okazala sie byc wielka
opona, ktora wytoczyla sie z jakiegos miejsca i potoczyla w nieskonczonosc. To
mnie bardzo rozbawilo. Zaczelam sie spazmatycznie smiac, z trudem musialam ten
smiech opanowac. Jednoczesnie zastanowil mnie fakt, ze bylam przy tej oponie
tak mikronowo malutka. Wtedy doznalam olsnienia. Ja nie bylam w kosmosie, lecz wewnatrz
wlasnego organizmu i jako malenka mikronowa czastka go zwiedzalam. To
olsnienie wywolalo z kolei uczucie ekstazy. Uczucie to bylo tak silne i zarazem
tak piekne, ze plakalam ze wzruszenia. Dalej, ale juz z pelna swiadomoscia
zwiedzalam moje cialo. Uswiadomilam sobie, ze miejscem, z ktorego wyleciala ta
opona, to bylo serce, na ktorym wczesniej czesto czulam ucisk. W jakims
momencie znalazlam sie w glowie. Widzialam trabki uszne, o, pomyslalam, moze
mozemy cos zrobic, zeby uwolnic sie od tego okropnego tinitusa. Probowalam
znalezc przyczyne, ale mi sie to nie udalo. Wciagana bylam dalej do mozgu i tam
bylo to zbyt skomplikowane. Czulam sie jak w centrum komputerowym, ktorego
procesor pracowal z predkoscia milionow uderzen na sekunde. To tempo bylo dla
mnie zbyt duze i choc trwalo to tez tylko ulamek sekundy, cieszylam sie, ze
moge sie znalezc gdzies w okolicach trzeciego oka. Tu chcialam sie naprawde
duzo dowiedziec, a raczej zobaczyc. Czulam, ze znalazlam sie w centrum prawdy.
Przyblizalam sie do niego z duzym podnieceniem, gdy nagle uslyszalam, a raczej
poczulam sygnal do odwrotu. Musielismy wracac do jaskini. Wtedy znalazlam sie w
przewodzie, ktorego kolor i struktura przypominaly pepowine noworodka. I tak
sie poczulam. Dlugo lecialam tym kanalem, cala moja swiadomoscia i kazda
czastka mojego ciala znajdowalam sie w tej pepowinie. Moja swiadomosc odebrala
to jako nowe narodziny. Wydostalam sie, a raczej wylecialam z niej bardzo
lagodnie w rece moich obojga opiekunow, ktorzy schyleni oczekiwali juz na moj
powrot. Bylam malenstwem, lezalam w malym lozeczku albo na kocyku. Czesc mnie
wstala ze mnie jako dorosla „JA”, podeszla do moich krolewskich opiekunow i
rozmawiala z nimi. Moja glowna swiadomosc zostala jednak we mnie jako dziecku.
Zawolalam swoja swiadomoscia do moich opiekunow, ze ja nic nie slasze, o czym
oni rozmawiaja i wtedy odpowiedzieli mi: jeszcze nie mozesz rozumiec, o
czym rozmawiaja dorosli, przeciez jestes noworodkiem! Pieknie, pomyslalam, a
jak sie ma do tego ta moja czesc, ktora z wami rozmawia? Poprosilam moich
opiekunow, zeby pomogli mi wrocic w calosci do mnie. I wtedy podali mi rece i
wyciagneli mnie z ciala noworodka. Ceremonia zakonczyla sie wyjsciem z jaskini,
powrotem na brzeg wyspy, doplynieciem do ladu. Pozegnalam sie z moimi
opiekunami. Powrot do rzeczywistosci byl bardzo trudny. Swiadomosc
nowonarodzenia nie opuscila mnie jeszcze dlugo. Opowiadajac grupie moje
wrazenia porodu nie moglam powstrzymac placzu. To bylo bardzo silne
emocjonalnie przezycie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz