Tym razem moi przewodnicy – a sa
to rybacy, zawoza mnie na ta sama wyspe, ale nie prowadza do swiatyni, tylko w
glab wyspy. Jestesmy w dzungli. Gesty, dorodny las, mijamy przerozne zwierzeta,
bogactwo i dorodnosc roslin i drzew.
Michael oznajmia, ze wkrotce
wkroczymy w nowa, zupelnie nam nie znana plaszczyzne naszej podswiadomosci. I
tu pojawia sie u mnie potezna przeszkoda. Najpierw atakuje mnie silny kaszel, w
gardle czuje silne uczucie suchosci i dusznosci. Probuje spokojnie zahamowac
kaszel i przywrocic normalne srodowisko w jamie ustnej i przelyku. Udaje sie!
Wtedy wystepuje druga przeszkoda. Nasz las ogarnia olbrzymi pozar,
uniemozliwiajacy dalsza droge. Jednak nie ogarnia mnie panika. Po krotkiej
chwili zaklopotania ta sytuacja postanawiam sie nie poddac. Twardo chce ta
trase pokonac, chce dalej uczestniczyc w seansie. I udaje sie! Pozar sie cofa,
droga jest wolna. Moi przewodnicy toruja mi przejscie do tajemniczych miejsc.
Zgodnie z sugestia Michaela, nagle wyrasta przed nami olbrzymia skala,
porosnieta drzewostanem. Idziemy w jej kierunku do tajemnego przejscia, ktore
znaja tylko moi przewodnicy. Widze olbrzymia szczeline skalna, do ktorej
wchodzimy. Po prawej stronie tej szczeliny znajduje sie tajemne wejscie do
jaskini. Jestesmy w niej. Jest ogromna i przepiekna. Spadajace krople
uswiadamiaja nam, ze sie w niej znajdujemy, ale jej piekno jest naszym
indywidualnym odbiorem. Ja widze potezna jaskinie, jasne skaly w kolorze
piaskowym, naturalne ornamenty, zadnej ingerencji ludzi lub techniki. Jak w
basni. Docieramy do jeziora. Widze ciemnoniebieska tafle wody, czesciowo
pokryta para lub mgla. Siadamy wraz z opiekunami na kamieniach. I wtedy ja
zaczynam wirowac. Moje cialo unosi sie w gore, zaczyna sie obracac wokol
wlasnej osi. Czuje absolutna lekkosc, mam lekkie zawroty glowy. Michael zwraca
nasza uwage na swiatelka, ktore pojawily sie na wodzie. Nie ma juz mgly, sa
swiatelka. Skupiamy uwage na jednym z nich, przyciagamy je do nas, lokujemy na
wysokosci oczu. Teraz ma pracowac srodkowe oko. Swiatelko zamienia sie w kule.
Mamy swoja swiadomosc przeniesc do tej kuli. Jestem w niej i razem z nia wiruje
powoli nad woda. Jest mi wspaniale lekko, czuje sie wolna i jak w kosmosie, bez
przyciagania ziemskiego.... Seans powoli dobiega konca. Wracamy z opiekunami do
lodzi, doplywamy do brzegu. Rozstanie, bardzo cieple pozegnanie. Dziekuje moim
opiekunom za tak wspaniala lekcje. Wracam do rzeczywistosci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz