Medytacja
integracji aspektu męskiego i zenskiego w nas, która odbyla się 3-go Maja 2012
w Grupie Transformacja Swiadomosci na Facebook. Tresc medytacji zawiera sie tutaj:
http://transformacja-swiadomosci.blogspot.com.br/2012/05/medytacja-integracja-meskosci-i.html
http://transformacja-swiadomosci.blogspot.com.br/2012/05/medytacja-integracja-meskosci-i.html
Po serdecznym
powitaniu naszej grupy, rozmowach, radosnych zabawach na plazy i w morzu
przygotowaliśmy ognisko i każdy ulozyl swój kamyk. Przyszedl
wieczor, rozpaliliśmy ognisko z intencja spokojnej medytacji. Janek, którego hologram przywolalismy, gral na gitarze i spiewal cudowna balladę.
Nastepnie powstala cisza, każdy z nas chwycil swój kamyk i zaglebil się w
medytacji. Przez kilka minut nie mogłam się dostroić z kamyczkiem. Czulam jego
cieplo, obecność, ale na tym się konczylo.
Przylozylam wtedy obie rece do serca, niczego nie oczekując.
Powiedzialam tylko w myslach, ze bardzo go, kamyczka kocham i zatopiłam się w
cisze…. I wtedy pojawil się obok mnie. Mój meski aspekt, jak dobrze mi znany z
wcześniejszych wizji. Piękny, przystojny
mezczyzna, Indianin, ubrany był w piaskowy stroj z frędzlami, czarne długie
wlosy splywaly mu prawie do pasa, we włosach pioro. Jedno, ciemne pioro….. Już od kilku dni chciałam grupie zadac
pytanie, co oznaczaja ciemne piora, które w ostatnich dwóch tygodniach
codziennie znajdowałam na swojej fazendzie . Wczesniej w okresie 4 lat – ani
razu…. Przypadek? Teraz wiem, ze była to zapowiedz naszego spotkania….
Przywitalismy się bardzo cieplo, biorac się w objecia. Poczulam jego
opiekunczosc i sile. Oddalilismy się
wspólnie od ogniska, mielismy sobie dużo do opowiadania…. I wtedy nastapily cudowne momenty, w których
przenosiliśmy się wspólnie do innych czasoprzestrzeni. On mi przypominal orla. Powiedzialam mu to i
wtedy ujrzałam przez moment piekna panoramę widziana z lotu
ptaka. Powiedziałam mu to i wtedy
zaproponowal, zebym zamknela oczy i zezwolila na wspólne przezycie lotu.
Zrobilam to, choć byliśmy jednoscia, jednak czułam, ze lece na nim, wtulona w
jego wielke i silne ciało. Był orlem. W pewnym momencie zaproponowal, zebym
otworzyla oczy. Gdy to zrobilam, znajdowaliśmy się najpierw nad ogromnym,
niekonczacym się zalesionym terenem. Wzniosl się troszkę wyżej i wtedy ukazal
się gorski kanion, nagie czerwone skaly, polacie lasow, a wszystko kapalo się w
złocistych promieniach chylącego się ku zachodowi slonca. Widzialam tez male
piękne domki Gnomow, podlecielismy do nich, miałam z nimi krociutki kontakt….
Chetnie bym z nimi jeszcze została, ale cos mi mowilo, ze mamy jeszcze sporo do
zrobienia…. Byliśmy jednoscia. Otwierajac oczy widziałam oczami orla….. Kiedy wrocilismy nad zatoczke, zastaliśmy piękny widok zjednanych czlonkow naszej
grupy, w objęciach swoich partnerow.
Panowala przecudowna atmosfera. Podeszlam z moim męskim aspektem, który
nazwal się Miron, do ogniska. On wyjal ze swojej torby garść jakichś ziol i wrzucil je do ognia.
Wtedy z ogniska wyleciała smuga zlocistych iskierek, które zatoczyly wokół nas kilka kregow po czym wzniosły się w
gwiazdy…. Mój meski aspekt poprosil mnie
teraz o przeniesienie się do jego czasoprzestrzeni, gdzie odbędziemy rytual
polaczenia jego kobiecego aspektu…..
Przeszlismy przez portal i znaleźliśmy się w Amazonii, gdzie był jego
dom. Dzieci, jego zona. Poczulam jego pelne zaangażowanie się w prace, polowal
na zwierzynę, zabijal, opatraszal. Lowil ryby, chronil rodzine przed
nieproszonymi napastnikami…. Wiedzialam, czułam to, ze kocha zone i dzieci, ale
w bezpośrednim kontakcie z nimi nie umial pokazac czulosci, bawic się z dziecmi
….. Zrozumialam, na czym polega moja rola. Odbylismy rytual zjednoczenia,
klekajac na wprost siebie i stykając się
czolami. Plynely nam lzy….. Widzialam, ze od teraz będzie się umial otworzyć
dla rodziny. Widzialam, jak zaczal się usmiechac, przytulil zone a potem zabral swoja trojke
małych bobaskow indiankow na barana i pod obie pachy i pogalopowal nad rzeke,
gdzie się cudownie wygłupiali. Potem przytulal
je z czuloscia, bawil się z nimi, budowal domek na drzewie….. Wrocilismy nad zatoczke…. Byliśmy swiadomi, ze nasza medytacja dobiega
końca, ze nasz wspólny „realny” czas się konczy….. Wtedy chcieliśmy się objac
ale…. Staliśmy się oboje zdematerializowanymi istnieniami. Przechodzilismy
przes siebie ze trzy razy, nie mogąc się objac i wtedy roześmialiśmy się w
uciesze, ze przecież jesteśmy w innym wymiarze, a tam obowiazuja inne formy
cielesnych kontaktow. Gdy sobie to uswiadomilismy, polaczyla nas milosc.
Piekna, czysta. Byliśmy JEDNOSCIA.
Pozostaliśmy nia…. Nasza swiadomosc
stala sie Jednoscia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz